Siedmioletni chłopiec został wyprowadzony przez policję ze stołówki szkolnej w Saint-Medard-de-Guizieres w zachodniej Francji w departamencie Żyronda na zlecenie merostwa 10 września, ponieważ rodzice od 2019 r. nie płacili za posiłki syna i byli zadłużeni w gminie na 900 euro, co odpowiada liczbie 400 nieopłaconych posiłków dziecka.
Rzecznik zapowiedział śledztwo w celu zbadania sytuacji dziecka wykluczonego ze szkolnej stołówki. - Dzieci muszą być wykluczone z konfliktów między rodzicami a administracją – napisała w oświadczeniu rzecznik Claire Hedon.
Natomiast już w 2019 r. rzecznik wezwała do zakazania praktyki tzw. "poniżającego obiadu" mającego na celu serwowanie dzieciom zróżnicowanego menu w celu wywarcia presji na rodzicach, którzy nie płacą”.
Saint-Medard-de-Guizieres jest małą miejscowością liczącą około 2300 mieszkańców. Media i opinia publiczna są oburzone sposobem postępowania merostwa.
Ratusz tłumaczy, że od dwóch lat regularnie i bezskutecznie dzwonił do matki chłopca w celu wyegzekwowania zadłużenia za posiłki syna.
Nigdy nie odpowiedziała przychylnie na nasze prośby o spotkanie w celu znalezienia rozwiązania ani na nasze prośby o zwrot kosztów - wyjaśniła dziennikowi „Le Figaro” mer miasta Mireille Conte Jaubert.
Nie było innego rozwiązania – dodała Jaubert.
60 gospodarstw domowych zadłużonych w merostwie uregulowało już swoje zadłużenie, które wyniosło łącznie 17 tys. euro – poinformowało merostwo.
Z wyjątkiem tej matki, która nie zapłaciła za stołówkę i która powiedziała mi, że nie mam prawa odmówić jej dziecku posiłków w stołówce, i że i tak nie zapłaci, dlatego podjęłam ten ostateczny środek – podkreśliła Jaubert, która twierdzi, że „dziecko było zachwycone, wsiadając do radiowozu”, a jej działanie ma „stygmatyzować matkę, a nie dziecko”.
Rodzice ze szkoły w Saint-Medard-de-Guiziere są podzieleni w kwestii metod egzekwowania zadłużenia przez merostwo. Część twierdzi, że „innego rozwiązania nie było” i że mer miasta jest „hojną osobą, która robi wszystko, co w jej mocy, dla swoich obywateli”. Inni, w przypływie solidarności, stają po stronie matki dziecka.