W wydanym oświadczeniu Uniwersytet w Getyndze ocenia, że jest dla niego czymś "niezrozumiałym, że były kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder, wybitny absolwent i doktor honoris causa naszej uczelni, mimo tygodni gorzkich działań wojennych i pogarszającej się katastrofy humanitarnej na Ukrainie nie nazywa jednoznacznie zbrodniczej wojny napastniczej po imieniu i co najmniej nie zawiesza swojej działalności w rosyjskich firmach".
Uczelnia podkreśla, że udział w machinie gospodarczej agresora jest niezgodny z misją uniwersytetu oraz jego wartościami i celami.
W 2005 r. Uniwersytet w Getyndze przyznał Schroederowi tytuł doktora honoris causa. W latach 1966-1971 Schroeder studiował tam prawo - przypomina telewizja ARD. Założona w XVIII wieku uczelnia jest jedną najsłynniejszych i najlepszych w Niemczech, związanych z nią było wielu laureatów Nagrody Nobla.
Sankcje wobec Schroedera?
Portal dziennika "Bild" pisze, że z kolei Unia Europejska "najwyraźniej jest w stanie umieścić byłego kanclerza i lobbystę gazowego Gerharda Schroedera na liście sankcji z powodu jego działalności na rzecz kremlowskiego koncernu Gazprom". "W pięciostronicowej ocenie sporządzonej przez służby (...) Parlamentu Europejskiego stwierdza się między innymi, że jednym z warunków nałożenia sankcji jest działalność gospodarcza, która "przyczynia się do znacznych dochodów rządu Federacji Rosyjskiej. Ponadto na liście objętych sankcjami mogą znaleźć się osoby niebędące Rosjanami" - wskazuje portal.
Cytowany przez "Bild" eurodeputowany z chadeckiej CDU Niclas Herbst uważa, że jest jasne, że "na Gerharda Schroedera mogą zostać nałożone sankcje". Zwrócił się do szefa unijnej dyplomacji Josepa Borrella o przedłożenie Radzie UE wniosku w tej sprawie. - Wymagania zostały spełnione - mówi Herbst portalowi.
Z sondażu instytutu INSA dla dziennika "Bild" wynika, że 59 procent Niemców opowiada się za sankcjami wobec Schroedera, a 65 procent jest za tym, by zgodnie z prawem pozbawić byłego kanclerza wszystkich świadczeń ze środków publicznych.