Według zachodnich źródeł wywiadowczych szef Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn prawdopodobnie od 1 lipca przetrzymywany jest na Kremlu - poinformował w poniedziałek portal dziennika "Liberation".
Prof. Milczanowski: Prigożyn jest strzeżony
Maciej Milczanowski zapytany o te doniesienia stwierdził, że obecność Prigożyna w Moskwie jest prawdopodobna. Jest w jakiś sposób izolowany, strzeżony. Ma odcięty dostęp do mediów - powiedział ekspert.
Jego zdaniem "Prigożyn nie zostanie zabity z dnia na dzień, dlatego, że jest bohaterem dla wielu Rosjan". Trwa akcja niszczenia jego legendy. Potem być może zostaną podjęte decyzje, co do jego życia - wskazał Milczanowski.
Według rozmówcy PAP.PL Grupa Wagnera jest w tej chwili całkowicie rozbita i trwa weryfikacja jej członków. Część grupy już została wdrożona do armii rosyjskiej, część jest izolowana być może na terenie Białorusi- zaznaczył ekspert.
"Dobry sygnał dla Ukrainy"
Putin spotyka się z samym Prigożynem, dowódcami wagnerowskimi. Nie będzie już jednak Grupy Wagnera jako oddzielnej siły. To dobry sygnał dla Ukrainy - ocenił.
24 czerwca wagnerowcy pod wodzą biznesmena Jewgienija Prigożyna, zwanego "kucharzem Putina", zajęli sztab rosyjskiej armii w Rostowie nad Donem, a następnie zaczęli posuwać się w kierunku Moskwy. Prigożyn, od dawna skonfliktowany z częścią rosyjskiego establishmentu wojskowego dowodzącą inwazją na Ukrainę, domagał się "przywrócenia sprawiedliwości" w armii i odsunięcia od władzy ministra obrony Siergieja Szojgu.
Tego samego dnia wieczorem Prigożyn ogłosił odwrót i wycofanie najemników do obozów polowych, by "uniknąć rozlewu krwi". Miało to być rezultatem układu białoruskiego autorytarnego lidera Alaksandra Łukaszenki z Prigożynem, zawartego w porozumieniu z Putinem. Zgodnie z tymi uzgodnieniami część bojowników Grupy Wagnera i sam Prigożyn mieli przemieścić się na Białoruś.
Oficjalnie rosyjskie władze nadal prowadzą śledztwo w sprawie założyciela Grupy Wagnera.
Autorka: Anna Nartowska