"W rosyjskiej prowojennej sferze informacyjnej szczególnie drażliwą kwestią są ukraińskie ataki na cele na okupowanym Krymie" – ocenia ISW, opisując spory wśród prokremlowskich blogerów wojskowych.
Instrukcje z Kremla
ISW analizuję krytykę, która spadła na niektórych prokremlowskich blogerów za podanie informacji o atakach dronów na cele na Krymie – w rejonie Sewastopola i na Most Czonharski. Część z tych głosów wskazywała, że podobne publikacje przyczyniają się do wywołania paniki w rosyjskim społeczeństwie.
Think tank sugeruje, że początkowe milczenie blogerów w sprawie ataku na Most Czonharski (łączący Krym z okupowaną częścią obwodu chersońskiego) mogło być podyktowane instrukcjami z Kremla.
"Krytyka pod adresem dwóch blogerów, którzy poinformowali o atakach na Krym, potwierdza wcześniejsze oceny ISW, że relacjonowanie wydarzeń na Krymie wywołuje istotne napięcia w rosyjskiej sferze informacyjnej" - podkreśla ośrodek.
Zapobieganie panice
ISW ocenia, że władze Rosji, w tym okupacyjna administracja na Krymie, są żywotnie zainteresowane ograniczeniem rozpowszechniania informacji o atakach i ich skutkach dla logistyki przechodzącej przez terytorium półwyspu. Wynika to z obawy, że informacje te wywołają panikę wśród ludności i postawią pod znakiem zapytania rosyjską zdolność do zapewnienia bezpieczeństwa okupowanym terenom.
Ochrona wizerunku Putina
Według ISW "cenzura" wobec blogerów może też wynikać z dążenia do ochrony wizerunku kierownictwa ministerstwa obrony i Władimira Putina, a nie wyłącznie chęci uniknięcia negatywnych efektów społecznych. Mogłoby na to wskazywać np. relatywnie szerokie relacjonowanie przez blogerów ataku dronów na Moskwę, której obrona jest postrzegana jako sfera odpowiedzialności administracji lokalnej, chociaż formalnie za bezpieczeństwo odpowiada ministerstwo obrony i sztab generalny - zaznaczają amerykańscy analitycy.