Putin nie sięgnął po siłę wojskową przeciwko Grupie Wagnera, ani nie ukarał jej lidera za "pucz", ponieważ Prigożyn wciąż jest jego sojusznikiem - powiedział agencji politolog. Putin jest bardzo blisko związany z Prigożynem, są jak bracia bliźniacy. Obydwaj stoją na czele grup bandyckich - dodał.
Według eksperta Prigożyn może mieć jakiegoś "haka" na Putina, dzięki czemu ma możliwość, by na niego wpływać. Inaczej nie da się logicznie wytłumaczyć działań Putina, który publicznie nazwał Prigożyna zdrajcą, jednak nie ukarał go - kontynuował Dauksts.
"Kreml nadal chce realizować swoje interesy"
Co więcej, Prigożyn nie tylko nie został ukarany, ale też mógł wziąć udział w szczycie Rosja-Afryka w Petersburgu - podkreśliła agencja. Łotewski politolog ocenił, że jest to dowód na to, iż Kreml nadal chce realizować swoje interesy w Afryce za pomocą wagnerowców.
W ocenie eksperta najemnicy przebywający na Białorusi nie stanowią zagrożenia militarnego dla Łotwy. Istnieje jednak zagrożenie charakteru światopoglądowego - stwierdził. Jest to pewnego rodzaju podsycanie antyrządowych nastrojów w pewnych grupach społecznych, które nie są zadowolone z życia na Łotwie - powiedział ekspert.
Z Rygi Natalia Dziurdzińska