Radio Wolna Europa przywołuje historię 26-letniego mężczyzny, który uciekając przed represyjnym reżimem Chin, udał się do Bośni i Hercegowiny, skąd ostatecznie trafił do Niemiec, gdzie czeka na rozpatrzenie wniosku o azyl.
Represje w Chinach
W Chinach nie można powiedzieć niczego negatywnego o rządzie. Jeśli powiesz coś złego, policja potrzebuje dwóch godzin, aby cię znaleźć - mówi, zaznaczając, że represje nasiliły się szczególnie przy okazji walki z pandemią koronawirusa.
Uciekając z Chin, 26-latek trafił na tzw. szlak bałkański, z którego razem z tysiącami innych imigrantów próbował przedostać się w granice UE. Przed przedostaniem się do będącej częścią strefy Schengen Chorwacji kilka dni spędził w opuszczonych domach Bihacia w północno zachodniej części Bośni i Hercegowiny, gdzie żyje najwięcej migrantów próbujących przekroczyć granicę z UE.
Pierwszą próbę przekroczenia granicy z Chorwacją podjął we wrześniu. Po znalezieniu się na terytorium UE zatrzymała go policja, która po ustaleniu, że nie ma niezbędnych dokumentów, zabrała mu plecak i telefon.
Zawieźli nas na granicę z BiH i kazali wracać. Prosiłem, żeby oddali mi paszport, i wtedy jeden z nich mnie popchnął i uderzył - opowiada 26-letni imigrant. Dodaje, że ostatecznie udało mu się przekroczyć granicę i uniknąć policji, a z Chorwacji udał się do Niemiec, gdzie zgłosił się do odpowiednich służb.
Chińczycy wśród imigrantów
Centrum ds. obcokrajowców BiH podaje, że w ośrodkach dla imigrantów zarejestrowano w 2023 roku 200 obywateli Chin. Większość z 2 tys. imigrantów stanowią obywatele Afganistanu, Bangladeszu, Pakistanu i Maroka.
"Obywatele Chin dostają się do BiH legalnie, by potem nielegalnie dostawać się w granice UE; część z nich jest zawracana do BiH na podstawie umowy o relokacji zawartej pomiędzy Sarajewem i Zagrzebiem" - podaje bośniackie Centrum.
Większość imigrantów dostaje się do BiH z sąsiednich Serbii i Czarnogóry.