Minister spraw zagranicznych Hiszpanii Jose Manuel Albares oświadczył, że "nie do zaakceptowania" jest sytuacja, w której prezydent "obraża Hiszpanię i szefa rządu Hiszpanii" w czasie wizyty w tym kraju.

Jeśli przeprosiny nie nastąpią, Hiszpania podejmie "odpowiednie środki", by bronić swojej "suwerenności i godności" - dodał szef hiszpańskiej dyplomacji.

Reklama

"Najpoważniejszy stan relacji w najnowszej historii"

Milei odniósł się do Sancheza i jego żony w niedzielę w Madrycie, na konferencji Europa Viva 24, zorganizowanej przez opozycyjną, prawicowo-populistyczną hiszpańską partię VOX. Prezydent Argentyny potępił tam socjalizm, który określił jako "przeklęty i rakotwórczy".

Co za klasa ludzi przyklejonych do władzy (…). Nawet jeśli ma skorumpowaną żonę, brudzi się i bierze pięć dni, by to przemyśleć - powiedział Milei, czyniąc aluzję do hiszpańskiego premiera.

Pan Milei swoim zachowaniem sprowadził relacje między Hiszpanią a Argentyną do najpoważniejszego stanu w najnowszej historii - oświadczył szef MSZ w Madrycie. Określił słowa Mileia jako "frontalny atak na naszą demokrację, nasze instytucje i Hiszpanię".

"Nie ma miejsca na ataki na członków rodzin"

Reklama

Wypowiedź prezydenta Argentyny skrytykował też szef dyplomacji UE Josep Borrell, który oświadczył na platformie X, że "w naszej kulturze nie ma miejsca na ataki na członków rodzin przywódców politycznych".

Milei przybył do Hiszpanii w piątek. W czasie pierwszej wizyty w tym kraju od objęcia urzędu prezydenta zerwał z protokołem dyplomatycznym, unikając spotkania z królem Filipem VI oraz premierem Sanchezem, a zamiast tego skupił się na promocji swojej książki i wystąpił u boku lidera VOX Santiago Abascala – podkreśla agencja Reutera.

Sąd w Madrycie informował w kwietniu o dochodzeniu przeciwko żonie Sancheza po skardze organizacji Czyste Ręce, która zarzuciła jej działania korupcyjne i wykorzystywanie wpływów politycznych w biznesie. Później prokuratorzy opowiedzieli się za zamknięciem sprawy w związku z brakiem dowodów. Sanchez odwołał wtedy udział w wydarzeniach publicznych na pięć dni, po czym ogłosił decyzję o pozostaniu na stanowisku.