Jędrzej Bielecki: Jednym z głównych punktów obrony Radovana Karadżicia jest porozumienie o nietykalności, które miał zawrzeć z Richardem Holbrookiem. Było takie porozumienie ?

Florence Hartmann: Dowódów nie ma. Karadzić nic nie zachował na piśmie, nie ma nagrań. Ale bardzo wiele wskazuje, że do takiego porozumienia doszło. W sensie procesowym jednak takie porozumienie jest oczywiście bezwartościowe. Nie można obiecać komuś, kto jest oskarżony o zbrodnie ludobójstwa bezkarność.

Reklama

Skoro nie ma dowodów umowy między Karadzicem a Zachodem, na jakiej podstawie pani twierdzi, że do niej doszło?

Świadczy o tym zachowanie krajów zachodnich. Przez dwa pierwsze lata po zawarciu porozumienia z Dayton Karadżić oficjalnie pracował w swoim biurze w Pale, codziennie przechodził przed siłami NATO – w tym przypadku Francuzami i Włochami. Dziennikarze też łatwo go znajdowali – dał wywiad w 1997 r. Siły NATO długo broniły się przed powierzeniem im mandatu zatrzymania osób ściganych przez trybunał. Dopiero, kiedy oburzenie opinii publicznej stało się zbyt duże, Karadżić zaczął się ukrywać. Ale i wtedy zachodnie służbie specjalne doskonale wiedziały, gdzie się znajduje.

Reklama

Kto zawarł umowę z Karadzicem?

Hoolbroke był tu tylko emisariuszem ale decyzję podjął sam prezydent USA. Jednak wiedzieli o tym też przywódcy Francji, Wielkiej Brytanii i innych głównych krajów europejskich.

Dlaczego Karadzic nie chciał uzyskać tych gwarancji na piśmie, albo usłyszeć je publicznie ?

Reklama

Wiedział, że to jest nierealne. Przecież ci sami przywódcy ustanowili trybunał ds. zbrodni wojennych w b. Jugosławii. Nie mogli więc jednocześnie czarno na białym przyznać bezkarność komuś oskarżanemu o ludobójstwo.

Dlaczego USA zawarły porozumienie z Karadzicem?

Układ z Dayton został zawarty bez udziału Serbów Bośniackich. NATO obawiało się, że kiedy wylądują siły międzynarodowe, zacznie się jatka. Chciały więc gwarancji, że Serbowie bośniaccy będą współpracować. W zamian za rezygnację przez Karadżicia z przywództwa Republiki Serbskiej, dały mu gwarancje, że nie będzie ścigany.

Może więc warto było zawrzeć takie porozumienie?

Na początku rzeczywiście miało ono sens. W końcu chodziło o życie żołnierzy i można zrozumieć intencje zachodnich przywódców. Jednak od 1999-2000 r. siły NATO nie były już zagrożone. Dlaczego wtedy nie zatrzymano Karadżicia? Czy NATO czuło wobec niego jakieś moralne zobowiązanie? To jest sprzeczne z całą logiką działania Zachodu po zakończeniu zimnej wojny, kiedy zbrodniarze mieli być pociągani do odpowiedzialności a sprawiedliwość miała być gwarancją trwałości pokoju.