W wyborach do Parlamentu Europejskiego Lewica zdobyła 6,3 proc. głosów i 3 mandaty. Wiceprzewodnicząca Nowej Lewicy Anita Kucharska-Dziedzic oceniła, że wynik ten jest sygnałem dla zarządu partii, że nie wypełnia swoich obowiązków i misji w sposób wystarczająco dobry. Ja mam poczucie, że w jakiś sposób zawiodłam - powiedziała PAP.
Posłanka podkreśliła, że oczekuje od innych polityków z partii, że ocenią jej pracę oraz wskażą, co zrobiła źle. Myślę, że pokorne spojrzenie na to, czy wypełniliśmy swoje zadania w sposób zadowalający, powinno być oczywiste - stwierdziła, dodając, że decyzję o swojej przyszłości w Nowej Lewicy podejmie po zebraniu wszystkich opinii.
"To jest dla mnie sygnał"
Kucharska-Dziedzic zapowiedziała, że klub Lewicy (Nowa Lewica, Razem, PPS, Partia Pracy) planuje spotkania, na których omówiona zostanie sytuacja koalicji po ostatnich wyborach. Bez porządnej ewaluacji nie zrobimy kroku do przodu - wskazała.
Jeżeli dzisiaj dziennikarze mi sygnalizują, że nikogo już nie dziwi zły wynik Lewicy i zastanawiają się, dlaczego był zły wynik Trzeciej Drogi, to jest to dla mnie sygnał, że weszliśmy na pewną ścieżkę trendu i najwyższy czas z tej złej ścieżki zejść - powiedziała.
"Koalicja rządząca straci jedną szablę"
Na miejsce należącego do Nowej Lewicy Krzysztofa Śmiszka, który został w niedzielę wybrany do PE, do Sejmu wejdzie Marta Stożek z Lewicy Razem, która to partia nie należy do koalicji rządzącej.
Kucharska-Dziedzic pytana o tę zmianę odpowiedziała: koalicja rządząca straci jedną szablę. Jak dodała, będzie mniej osób, które będą popierały z założenia wszystkie przedłożenia rządowe. Będziemy dyskutować z Razem podczas spotkań klubowych czy międzypartyjnych o tym, które projekty rządowe popieramy jako Nowa Lewica, które popieramy także jako Razem, które popieramy całościowo jako klub oraz gdzie mamy te przestrzenie, gdzie się w pełni porozumiemy, a gdzie mamy te punkty sporne - wyjaśniła. Jednocześnie zapewniła, że Lewica będzie realizować swoje postulaty programowe.
"Nic nie zostało zrealizowane"
Pierwsza wiceprzewodnicząca klubu Lewicy Marcelina Zawisza reprezentująca Lewicę Razem oceniła w rozmowie z PAP, że po wyborach Nowa Lewica powinna sobie odpowiedzieć na pytanie, po co w ogóle istnieje. Jeśli jest w rządzie tylko po to, żeby żyrować wszystkie rzeczy, które będzie robił Donald Tusk bez możliwości wpływu, to nie ma to sensu. Jesteśmy pół roku po objęciu władzy przez nowy rząd i nic z rzeczy, które zapowiadano wyborcom, nie zostało zrealizowane - podkreśliła.
Nie ma dodatkowych środków na mieszkania komunalne, nie ma ustawy o związkach w partnerstwie, dostęp do aborcji jest dokładnie taki sam, jak za rządów Prawa i Sprawiedliwości. Co więcej, jako Razem składaliśmy poprawkę do ustawy o bonie energetycznym, żeby dodatek był większy i realnie pomógł ludziom. Poprawka została odrzucona, ponieważ twierdzono, że nie ma na to pieniędzy, a jednocześnie cała ekipa rządowa zagłosowała za wakacjami od ZUS dla wszystkich przedsiębiorców - wymieniła.
Zawisza wyraziła zadowolenie, że do klubu Lewicy dołącza kolejna posłanka Razem. Osiem osób w Sejmie i dwie w Senacie to spora reprezentacja parlamentarna partii. Stanowimy teraz znaczącą część klubu, to jest oczywiście dla nas korzystne - dodała.
Eurowybory 2024. Wyniki wyborcze Lewicy
Lewica w niedzielnych wyborach zdobyła 6,3 proc. głosów i wprowadzi do Parlamentu Europejskiego trzech reprezentantów: Krzysztofa Śmiszka (okręg wyborczy nr 12), Roberta Biedronia (okręg wyborczy nr 4) i Joannę Scheuring-Wielgus (okręg wyborczy nr 7).
W wyborach parlamentarnych w październiku 2023 r. komitet Nowej Lewicy zdobył 8,61 proc. głosów. W tegorocznych, kwietniowych wyborach do sejmików województw komitet Lewicy uzyskała w skali kraju 6,32 proc.