Oficjalnych informacji na ten temat sztaby nie podają. – W przypadku Bronisława Komorowskiego ta liczba przekracza 200 tysięcy, ale wiele osób zgłasza się i jest chętnych więc podpisy będą zbierane dalej – mówi nam jeden z polityków PO. Podobną taktykę ma sztab PiS.
Mamy podpisy, ale nie będziemy podawać danych, ludzie chcą się podpisywać, nie ma ich co zniechęcać – usłyszeliśmy w Prawie i Sprawiedliwości. Z kolei kandydatka SLD Magdalena Ogórek, jak poinformował nas sztab, ma około 60-70 tysięcy podpisów. Ale jak wynika z informacji portalu 300polityka.pl, prawdopodobnie pierwszym kandydatem, który złoży podpisy, będzie Janusz Korwin-Mikke. Ma to uczynić w poniedziałek.
Sobota otwiera nowy rozdział kampanii. Konwencja Bronisława Komorowskiego ma pozwolić mu przejąć polityczną inicjatywę. W konwencji w warszawskiej hali Expo ma wziąć udział ponad 3 tysiące osób z komitetów poparcia prezydenta. To między innymi samorządowcy, naukowcy, sportowcy, osoby z różnych środowisk i o różnych poglądach.
Chcemy, by ludzie zobaczyli, że za Komorowskim stoi cała Polska, a za Dudą Jarosław Kaczyński – mówi jeden ze sztabowców PO.
Przekaz ma być jasny. – To próba zdefiniowania, czym są wybory. Polska przewidywalna z silną polityką zagraniczną kontra Polska chaosu i konfliktu – dodaje. W to ma się wpisać hasło kampanijne, które także będzie ujawnione na konwencji.
Konwencja ma przynieść prezydentowi odbicie w sondażach. Choć Komorowski prowadzi w nich, to politycy PO, z którymi rozmawialiśmy, uważają, że dojdzie do drugiej tury. Po dzisiejszej wydarzeniu w Polskę ma ruszyć 16 autobusów sztabu i nasilić kampanię zbierania podpisów. W jednym z nich będzie Bronisław Komorowski, który wybiera się na dwutygodniowy kampanijny wypad.
Konwencja ma na trwałe pogodzić sztab kampanijny z otoczeniem prezydenta. Do niedawno nie działo się między nimi dobrze. Doradcy Komorowskiego bali się, że sztab złożony z polityków PO bardziej myśli o długofalowym przygotowaniu kampanii parlamentarnej niż o prezydenckiej. Z kolei sztabowcy oskarżali otoczenie Komorowskiego, że nie rozumie kampanijnej logiki. Rozdźwięk powstał po energicznym rozpoczęciu kampanii przez kandydata PiS i sondażowych spadkach poparcia dla prezydenta. Od kilku dni sytuacja jest lepsza.
Główny kontrkandydat Komorowskiego, Andrzej Duda, jest dziś w Londynie. Miejsce to wybrano nieprzypadkowo. W 2007 roku podczas kampanii parlamentarnej to PO punktowała rządzący wówczas PiS, że wypchnął za granicę młodych Polaków. Duda może punktować PO, że mimo ośmiu lat jej rządów emigracja nadal ma się mocno.