PJN liczy na 5-7 proc. poparcia w wyborach parlamentarnych. Priorytetami programu tej partii są: rodzina, gospodarka i zdrowie. W parlamencie PJN chce być adwokatem spraw samorządowych - mówił w sobotę w Płocku wiceszef partii Paweł Poncyljusz. Poncyljusz uczestniczył w prezentacji kandydatów PJN w wyborach do Sejmu w okręgu płocko-ciechanowskim oraz kandydatów do Senatu w jednomandatowych okręgach w Płocku i Ciechanowie. Listę kandydatów PJN do Sejmu w okręgu płocko-ciechanowskim otwiera Paweł Rabczewski, radny Ciechanowa, sportowiec, uczestnik Olimpiady w Moskwie w 1980 r., ojciec piosenkarki Doroty Rabczewskiej - Dody.
Poncyljusz zapowiedział, że w przyszłym parlamencie PJN będzie otwarte na współpracę "w projektach dobrych dla Polaków, które modernizują Polskę" niezależnie od tego, czy partia ta będzie w opozycji, czy koalicji. Jego zdaniem, powtórzenie koalicji PO-PSL jest prawdopodobne, chociaż jak to określił "zaloty odbywają się we wszystkie strony". "Tak zaleca się PiS do SLD, jak i Donald Tusk do SLD, również w obawie, że PSL może nie zostać jednak wypromowany do Sejmu" - zauważył lider PJN. Według Poncyljusza "zabiegi Donalda Tuska na pozyskanie ludzi lewicy" wskazują, że "PO najlepiej chciałaby rządzić sama".
Wiceszef PJN poinformował, że dotychczas partia zarejestrowała swych kandydatów do parlamentu w 19 okręgach wyborczych - do wtorku ma zarejestrować kandydatów we wszystkich okręgach. "To pokazuje, że jesteśmy partią na poważnie. Nie jesteśmy partią kilkunastu posłów, tylko partią tysiąca ośmiuset działaczy, którzy - nie licząc sympatyków - tworzą struktury w całym kraju" - oświadczył Poncyljusz. Jego zdaniem, stworzenie list wyborczych "jest materialnym dowodem" na to, że PJN istnieje i "nie jest to tylko grupka zebrana w Warszawie". Poncyljusz zapowiedział, że kampania PJN będzie polegała głównie na bezpośrednich spotkaniach z wyborcami.
Na liście PJN do Sejmu w okręgu płocko-ciechanowskim znaleźli się m.in. Piotr Kubera - płocki radny tej partii i b. wiceprezydent tego miasta, a także Henryka Romanow - lekarz z Ciechanowa. Lider listy, Rabczewski, powiedział PAP, że chciałby przenieść do pracy w Sejmie doświadczenia zdobyte w samorządzie i sporcie. "W Sejmie jest większa możliwość pomocy ludziom" - oświadczył. Dodał, iż jako poseł chciałby zajmować się sprawami edukacji, wychowania i zdrowia dzieci i młodzieży, a także problemami osób niepełnosprawnych.
"PJN dlatego, że to partia prawicowa, która ma bardzo dobry program prorodzinny" - powiedział Rabczewski. Przyznał, że ma wsparcie rodziny: żony, syna i córki, która - jak podkreślił - nie będzie się angażowała w jego kampanię wyborczą. "Bo artysta musi być apolityczny i mimo, że ma jakieś poglądy, musi być dla wszystkich ludzi, dla swoich fanów" - zaznaczył. "Tak uważam i tak uważa córka, ale wspierać mnie będzie niesamowicie. Wiem, bo kocham ją i ona mnie też kocha" - powiedział Rabczewski.
W wyborach do Senatu w jednomandatowym okręgu w Płocku PJN poprze startującego samodzielnie bezpartyjnego Bogumiła Czubackiego - b. burmistrza Sochaczewa, a w Ciechanowie wystawi Zdzisława Mierzejewskiego, wójta gminy Ojrzeń
Wiceszef PJN odniósł się też do wystąpieniu Jarosława Kaczyńskiego na sobotniej konwencji PiS we Wrocławiu. Jak mówił, po tym wystąpieniu nie spodziewa się, aby Kaczyński chciał rządzić. "Zaczął od Smoleńska, a powiedział, że Polakom należy się więcej. Problem polega na tym, że od tego Smoleńska do stwierdzenia, że Polakom należy się więcej nie było tam żadnej treści pod tytułem: proponuję równy wiek emerytalny, obcięcie takich przywilejów, taki system podatkowy, taki system gospodarczy, taką organizację służby zdrowia. Tam były tylko żale, które ja dzisiaj słyszałem na bazarku na Tarchominie" - ocenił wiceszef PJN.
Poncyljusz dodał, że te żale te "są oczywiście bardzo cenne, diagnozują sytuację w Polsce", ale od lidera partii, aspirującej do rządzenia, oczekuje on innego przekazu "niż przekaz pani z bazarku na Tarchominie". Polityk przyznał też, że słuchając polityków PO, nie słyszy od nich żadnych konkretnych propozycji zmian w Polsce. Według niego, PiS i PO nie mają precyzyjnego programu np. w sprawach gospodarczych, czy socjalnych, a większość przekazu szefów obu ugrupowań "to są żale do drugiej strony, czy też ocena taka subiektywna tego co robi druga strona, a nie proponowanie czegoś do przodu".