Na kolejnych miejscach znalazły się: PSL z wynikiem 5,2 proc. głosów, PiS, który zdobył 3,4 proc. głosów i PJN z 1,4 proc. głosów.
Podczas debaty przedwyborczej Katarzyna Piekarska z SLD podkreśliła, że najbliższe wybory, w których po raz pierwszy został zastosowanych mechanizm kwot dla kobiet na listach wyborczych, są szansą na "wpuszczenie do polityki świeżej krwi". Zaznaczyła, że na listach znalazło się wiele kobiet działających w organizacjach pozarządowych i takich, które mają doświadczenie samorządowe.
Prowadząca debatę Janina Paradowska pytała Piekarską, dlaczego odstąpiła pierwsze miejsce na liście SLD w Warszawie Ryszardowi Kaliszowi. Polityczka odpowiedziała, że zrobiła to z poczucia odpowiedzialności za własną formację. "Mało który facet potrafiłby tak odpowiedzialnie się zachować" - dodała.
Wiceprzewodnicząca PO Hanna Gronkiewicz-Waltz powiedziała, że sama "przeszła ewolucję" w kwestii kwot na listach, bo pochodzi z "rodziny silnych kobiet". Zaznaczyła jednak, że przekonywała premiera Donalda Tuska i prezydenta Bronisława Komorowskiego do tego rozwiązania.
Nawiązując do wcześniejszego panelu poświęconego Marii Skłodowskiej-Curie, Gronkiewicz-Waltz powiedziała, że w jej ocenie powstający w Warszawie most północny powinien nosić imię polskiej noblistki. W 2009 r. prezydent stolicy zapowiadała, że złoży do rady miasta wniosek o nadanie mu imienia Jana Pawła II.
Prezydent Warszawy zwróciła też uwagę na duży odsetek kobiet wśród radnych PO - W Radzie Warszawy na 33 mandaty, które zdobyła ta partia, kobiet jest 22. Kobietami są też przewodnicząca i wiceprzewodnicząca rady z ramienia PO.
Iwona Arent (PiS) przekonywała, że aby zwiększyć udział kobiet w życiu publicznym, trzeba przede wszystkim zmieniać mentalność mężczyzn. "Wciąż wielu z nich uważa, że miejsce kobiet jest w domu" - mówiła. Dodała, że należałoby to zapisać, "bo mężczyźni są wzrokowcami". Przyznała, że w PiS, tak jak w każdej innej partii, kobiety muszą walczyć o swoją pozycję. Jej zdaniem najważniejszą kwestią dla kobiet jest równouprawnienie w pracy - żeby nie było dyskryminacji na rynku pracy, żeby były elastyczne formy zatrudnienia dla młodych matek, programy dla kobiet w wieku 50+.
Anna Kubica z Ruchu Palikota uznała, że potrzebna jest prawdziwa polityka równościowa, a nie fasadowe posunięcia. "Jeśli rozmawiamy o parytecie, to chodzi o parytet, a nie kwoty, jeśli o listach wyborczych, to musi być system suwakowy. Dopóki my sobie prawdziwej równości nie wywalczymy, to jej nie będzie, nie zrobią tego za nas mężczyźni" - przekonywała.
Alicja Węgorzewska, niezależna kandydatka z ramienia PSL, zachęcała kobiety, by mówiły własnym głosem i działały wspólnie, ponad podziałami. "Chciałabym, żeby kobiety w partiach przestały być tubą partii i działały tak jak tu, na Kongresie: mówiąc własnym głosem, przekonane, że kobieta dla kobiety jest najlepszym przyjacielem" - mówiła.
Pytana przez Paradowską o to, z którego miejsca na liście startuje, Węgorzewska powiedziała, że z trzeciego, w okręgu, w którym PSL "bierze prawie nic". (śpiewaczka jest kandydatką w Warszawie - PAP).
Wszystkie polityczki namawiały do głosowania na kobiety, przekonując, że są one skuteczne i kompetentne. Także organizatorki Kongresy przekonywały, że warto głosować na kobiety. Rada Programowa zapowiedziała, że poprze te kandydatki, których program wychodzi naprzeciw potrzebom kobiet.