Wszystko dlatego, że dwa dni temu premier premier postawił koalicjantom siedem warunków ws. tzw. "dobrej koalicji". Jarosław Kaczyński chce m.in. bezwarunkowego poparcia dla działań rządu. Dodatkowo zażądał, by koalicjanci nie zgadzali się na komisję śledczą ds. CBA. Podkreślił też, że nie chce w rządzie żadnych seksafer.
Posłowie LiS twierdzą, że wstępnie popierają warunki premiera. Ale stawiają nowe. W pierwszych postulatach mówią, że nie mogą mieć miejsca sytuacje, w ktrych PiS głosuje przeciw ich projektom, ani projektom żadnego z ministrów koalicji. Tu odnieśli się m.in. do zablokowania kanonu lektur opracowanego przez ministra edukacji Romana Giertycha. Chcą też odpolitycznienia służb specjalnych i ujawnienia wszystkich przestępstw osób publicznych. Nie zgadzają się również na organizowanie fikcyjnych akcji różnego rodzaju służb, mających na celu kompromitację członków koalicji.
Na tym jednak nie koniec. LiS domaga się rozmów z pielęgniarkami, kolejarzami i górnikami, a także podwyżek rent i emerytur oraz zwiększenia pomocy finansowej dla polskich rodzin. Chce też wyrównania dopłat bezpośrednich dla rolnictwa do poziomu innych krajów Unii Europejskiej.
Dodatkowo, do czasu odpowiedzi LiS na list premiera, mają być uzgodnione kandydatury na stanowiska ministrów w rządzie - w tym ministra rolnictwa.
W odczytanym przez posłów Samoobrony liście Andrzeja Leppera znalazło się też nawiązanie do akcji CBA w sprawie afery gruntowej. Lider Samoobrony zapytał, czy nie jest ona zemstą na jego ugrupowaniu za ujawnienie tak zwanych taśm Renaty Beger. I domaga się szczegółowego wyjaśnienia akcji CBA w sprawie afery gruntowej.