Fico był w Moskwie 22 grudnia 2024 roku i - jak podkreślił na piątkowym posiedzeniu parlamentarnej komisji do spraw europejskich - do wyjazdu zmusiła go decyzja Wołodymyra Zełenskiego o zakończeniu tranzytu rosyjskiego gazu przez Ukrainę na zachód.
Fico: Tacy są Ukraińcy
Słowacki premier skrytykował ukraińskiego prezydenta, któremu zarzucił kłamstwo i działanie na szkodę Słowacji. Podkreślił, że władze w Kijowie podobnie zachowywały się podczas kryzysu gazowego w 2009 roku.
Fico, który wówczas także kierował słowackim rządem, powiedział, że oszukała go wtedy premier Julia Tymoszenko. Tacy są Ukraińcy - oświadczył słowacki premier. Fico kolejny raz zagroził też Ukrainie działaniami odwetowymi, jeśli Kijów nie wznowi tranzytu gazu z Rosji.
Fico: Rosja jest wiarygodna
Robert Fico odrzucił zarazem krytykę ze strony opozycji, jakoby jego podróż do Moskwy świadczyła o zmianie kierunku słowackiej dyplomacji. Powtórzył, że rząd, na czele którego stoi, realizuje suwerenną politykę zagraniczną, która jest otwarta na cztery strony świata. Podkreślił też, że Słowacja jest przede wszystkim członkiem UE i NATO i dodał, że o kierunkach działań tych organizacji też należy debatować. Fico pochwalił zarazem rosyjską politykę surowcową oraz nazwał Rosję wiarygodnym dostawcą energii.
Szef słowackiego rządu zaprzeczył też, jakoby utrzymywał swoją wizytę w Moskwie w tajemnicy. Wiedzieli o niej wszyscy, którzy powinni wiedzieć - oświadczył Fico, który w pewnej chwili porównał posiedzenie komisji do cyrku.
Fico: Podwójne standardy
Premier Słowacji poinformował też, że proponował Bratysławę jako miejsce rokowań pokojowych między Ukrainą i Rosją. Miałyby się jednak toczyć na niższym szczeblu niż prezydenci i premierzy z powodu nakazu aresztowania wydanego przez Międzynarodowy Trybunał Karny na Putina. Słowackiej opozycji Robert Fico wytknął podwójną moralność, mówiąc, że nakaz zatrzymania prezydenta Rosji ma inną wagę niż ten, który dotyczy premiera Izraela.