Synonimem sukcesu w życiu jest dla menedżerów luksusowy samochód, domek letniskowy za granicą, markowy zegarek i przynależność do klubu golfowego. Prawie nikt z ankietowanych nie utożsamiał natomiast sukcesu z poczuciem szczęścia czy udaną rodziną. W życiu zawodowym liczą się dla nich przede wszystkim pochwały szefa i uznanie klientów, a także złota karta kredytowa i gabinet na najwyższym piętrze.

Reklama

"Znacznie więcej mamy dobrych specjalistów, którzy wchodzą w rolę zadowolonych z siebie prymusów niż dojrzałych liderów, którzy umieją skuteczni i z wyczuciem przewodzić ludziom. Stawiają na zewnętrzne atrybuty władzy i zamożności, a nie na wewnętrzne poczucie satysfakcji i własny rozwój" - ocenia psycholog biznesu Jacek Santorski. Jego zdaniem sondaż wyraźnie pokazuje, że w Polsce są wprawdzie dobrzy specjaliści, ale brakuje prawdziwych liderów.

"Znam firmy, które gorączkowo poszukują prezesów. Headhunterzy proponują im wprawdzie różnych specjalistów, którzy są nieźli w swojej dziedzinie, ale zupełnie rzadko kiedy maja solidne podstawy na przywódców" - mówi Santorski.

Bez szans na rozwój

Kierownicy działów i menedżerowie mają do swoich firm sporo zastrzeżeń. Najbardziej przeszkadza im to, że praca nie daje im szans na rozwój. "To dlatego, że w Polsce ceni się inwestycje w maszyny i urządzenia, a nie w kształcenie ludzi. Teoretycznie szefowie wiedzą, że kapitał ludzki jest ważny, ale nie przekłada się to na praktykę" - mówi Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Pracodawców Prywatnych. Innego zdania jest Jacek Santorski. "To typowa postawa roszczeniowa. Pracownicy oczekują, że firma w nich zainwestuje, ale sami nie mają zamiaru wykazać się inicjatywą" - mówi.

Reklama

Szef Instytutu Badań na Gospodarką Rynkową Jan Szomburg uważa z kolei, że szefowie uważają, że powinni być najmądrzejsi., a ich obowiązkiem jest udowodnienie tego wszystkim dookoła. "Nie rozumieją, że rolą przywódcy jest znalezienie dobrych fachowców i wydobywanie ich talentów" - tłumaczy.

Brak kompetencji

Reklama

Co zaskakujące, menedżerowie szczerze przyznają, że nie mają kompetencji do zarządzania firmą w czasach gorszej prosperity. I równie otwarcie przyznają się do zbyt małej efektywności.

"Wbrew pozorom to wszystko składa się na spójny obraz: kierownicy dobrze się oceniają, ale zarazem widzą, że nie są efektywni. To oznacza, że myślą całkiem trzeźwo.Wiedzą, że nikt ich nie nauczył funkcjonowania w gorszych czasach. Są przyzwyczajeni jedynie do sukcesu" - mówi Artur Kazimierczak, dyrektor ds. HR w PriceWaterCoopers. Ta firma doradcza regularnie przeprowadza dla różnych przedsiębiorstw badania poziomu kompetencji ich kadry kierowniczej. Ich wyniki odbiegają od tych z Talent Clubu. "Sprawdzamy m.in., czy umieją myśleć strategicznie, zarządzać ludźmi i negocjować. Obraz, jaki się wyłania z tych testów, nie jest aż tak różowy" - podsumowuje Kazimierczak.