Poranek 22 lutego. Ilona Felicjańska budzi się, zagląda do notesu, włącza komputer, sprawdza strony internetowe. „Poniedziałek zaczynamy od ciężkiej pracy i spotkań ze sponsorami. Prosimy trzymać kciuki za powodzenie rozmów i za to, aby to słońce za oknem świeciło jak najdłużej i jak najmocniej!” - wpisuje modelka na jednym z portali społecznościowych.
Jakiś czas potem wskakuje za kierownicę swojego czerwonego alfa romeo i pędzi na pierwsze ze spotkań. Takie biznesowe kontakty są dla niej bardzo istotne. Od nich zależy funkcjonowanie jej fundacji "Niezapominajka".
Pierwsze z biznesowych spotkań zaczyna się w jednej z warszawskich restauracji. Jest około południa, pora lunchu. Szybka przekąska i wino to nieodłączne elementy większości tego typu rozmów. Ilona wie, jak się zachować na takich spotkaniach, robi to już od lat. Ale stres zawsze jest obecny. Najłatwiej stłumić go lampką wina. Albo nawet dwoma. Tego dnia czekają ją jeszcze co najmniej dwa takie spotkania. W miłej atmosferze, w modnej knajpce z dobrym alkoholem - rekonstruuje dzień modelki "Fakt".
Dzień zamienia się w wieczór. Felicjańska jest zadowolona, załatwiła większość spraw. W brzuchu czuje miłe ciepło krążącego alkoholu. Zostało jej jeszcze jedno spotkanie.
Kilka dni wcześniej brała udział w sesji zdjęciowej u jednego z najbardziej znanych show-biznesowych fotografów. Nie była to zwyczajna sesja. J. to nie tylko fotograf, ale także przyjaciel Felicjańskiej z czasów, gdy pracowała jeszcze w agencji mody. Dlatego zgodziła się na zdjęcia w negliżu. Felicjańska musi spotkać się ze znajomym artystą, by dokonać wyboru spośród dziesiątków fotografii.
Dociera do mieszania znajomego późnym wieczorem. Jest wesoło, fotograf przynosi wino. Modelka i J. oglądają akty na ekranie komputera, zastanawiają się, które wybrać. Który to już kieliszek? Felicjańska o tym nie myśli, oddaje się nastrojowi chwili - pisze bulwarówka. Chwila jednak rozciąga się do kilku godzin, robi się późno. Modelka wsiada do samochodu i przekręca kluczyk w stacyjce. Do jej apartamentu są przecież tylko cztery kilometry...
Dalszą część wieczoru zna już cała Polska. Modelka traci panowanie nad autem i taranuje dwa samochody na parkingu. Ktoś dzwoni po policję, zamroczona alkoholem modelka trafia do aresztu.
Jak na ironię, sesja zdjęciowa z Felicjańską będzie niedługo pokazana publicznie. Została nazwana "Inne oblicza kobiety". Po wybryku modelki ten tytuł nabrał podwójnego znaczenia...
Cztaj także: Rubik ma nową furę! Za ile?