Wszyscy oni zaprzeczają, że mieli cokolwiek wspólnego ze zbrodniami przeciwko Polakom.
Bronią się, tłumacząc, że zostali przeniesieni do tej jednostki już po Powstaniu Warszawskim. Historycy podkreślają, że jednostka Dirlewangera była używana jako mięso armatnie, w związku z czym jej stan osobowy był wielokrotnie uzupełniany.
Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu zwróciła się do strony niemieckiej o pomoc prawną związaną z poszukiwaniem żyjących żołnierzy Dirlewangera.
>>> Niemcy osądzą hitlerowskiego zbrodniarza?
"Jednak do tej pory nie dostaliśmy odpowiedzi" - mówi nam prokurator Bogusław Tomasz Czerwiński. Zatem za wcześnie jest, by mówić, czy i gdzie odbyłby się ich ewentualny proces. Także dlatego, iż żadnemu z przesłuchiwanych przez Niemców byłych żołnierzy tej formacji nie przedstawiono jeszcze konkretnych zarzutów.
"Co prawda podczas prowadzonego przez nas postępowania rozważana jest kwestia odpowiedzialności karnej żołnierzy brygady SS Oskar Dirlewanger, jednak na razie nadal toczy się ono w sprawie, a nie przeciwko konkretnym osobom" - tłumaczy prokurator Czerwiński.
Brygada SS Oskar Dirlewanger zapisała się w Polsce podczas II wojny światowej wyjątkowo złą sławą. Początki tej zbrodniczej formacji to czerwiec 1940 r. Utworzono ją z byłych skazańców - początkowo jedynie kłusowników, potem także kryminalistów mających za sobą m.in. gwałty i morderstwa. Sam dowódca miał psychopatyczne skłonności - był m.in. więziony za gwałt na 13-letniej dziewczynce (wg innych żródeł ofiarą był chłopiec).
Służący w formacji żołnierze pierwsze zbrodnie popełnili w 1940 r. na terenach Generalnego Gubernatorstwa, biorąc udział w akcjach pacyfikacyjnych wymierzonych w ludność żydowską, m.in. w Lublinie. Ich okrucieństwo było tak wielkie, że przerażało nawet przedstawicieli niemieckiej administracji, która domagała się usunięcia Dirlewangerowców z terenów GG.
>>> To on powiedział światu o Auschwitz
W styczniu 1942 r. jednostka została przerzucona na front wschodni i brała udział w akcjach przeciwko oddziałom partyzanckim. Największych zbrodni dopuścili się jednak podczas Powstania Warszawskiego. Na początku sierpniowych walk zostali skierowani do tłumienia powstania w dzielnicy Wola. Podczas pacyfikacji zginęło wtedy przeszło 40 tys. cywilów.
Żołnierze Dirlewangera brali również udział w masakrach ludności na Starym Mieście i w Śródmieściu - jedno ze śledztw prowadzonych przez IPN dotyczy mordu kilkudziesięciu osób na terenie ówczesnych ruin Teatru Wielkiego.
W październiku 1944 r. oddział został przeniesiony do tłumienia powstania na Słowacji. Na początku 1945 r. formację tę przesunięto w okolice Gubina, na tzw. Oderfront. W momencie zakończenia wojny część dywizji została schwytana przez Armię Czerwoną, a reszta poddała się Amerykanom.
Dirlewangerowcy nie zostali jednak nigdy osądzeni za swoje zbrodnie popełnione na ludności cywilnej w Warszawie. Nie zabiegały o to także komunistyczne władze PRL. Sam Oskar Dirlewanger zmarł w nigdy do końca niewyjaśnionych okolicznościach w czerwcu 1945 r. w miejscowości Althausen w Badenii-Wirtembergii.
>>> Hitlerowski zbrodniarz udawał Araba
Według niektórych relacji został rozpoznany i pobity na śmierć przez Polaków służących pod komendą francuską lub przebranych w mundury armii tego kraju. Nowy wątek w sprawie postawienia przed sądem żołnierzy brygady Dirlewangera pojawił się w maju zeszłego roku, gdy Austriacki Czerwony Krzyż przekazał do Muzeum Powstania Warszawskiego nieznane wcześniej dokumenty z nazwiskami oraz adresami ok. 100 byłych członków tego oddziału.
Ustalono wówczas, iż żyje jeszcze dziesięciu z nich. W zeszłym roku strona niemiecka podjęła pierwsze kroki, by zweryfikować tę listę. Udało się ustalić, że z grupy tej żyje trzech byłych żołnierzy. Natomiast w styczniu rozpoczęły się prowadzone w kilku krajach badania materiałów źródłowych, które się jeszcze nie zakończyły.