Kibice świętowali awans Sandecji w środę. Awantura zaczęła się po godz. 21 w nowosądeckim amfiteatrze. Do tej pory było radośnie i spokojnie. Rozegrano towarzyski mecz, potem świętowano awans do I ligi razem z prezydentem miasta Ryszardem Nowakiem.

Reklama

Ale, jak pisze "Polska", w pewnym momencie jeden z kibiców Sandecji zauważył na szyi swojego sąsiada tatuaż. Niestety był to tatuaż znienawidzonej w Nowym Sączu Legii Warszawa. Zaczęła się bijatyka i szybko rozniosła się po całym amfiteatrze.

Policja była poza amfiteatrem. Nie zdążyła nawet zareagować na bijatykę, kiedy tłum kiboli ruszył na nich we frontalnym ataku. Chuligani wyrywali drzewa i łamali ławki. Na mundurowych poleciały kamienie i kawałki betonu. Po tym jak jeden z policjantów padł po uderzeniu dużym fragmentem chodnika, jego koledzy ostrzelali kiboli gumowymi kulami. Jedna z nich trafiła w oko 18-latka. Chłopak nie odzyska już w nim wzroku.

Potem "zabawa" przeniosła się na nowosądecki rynek. Tu także reagowała policja, bo mieszkańcy skarżyli się na hałas i szalejących chuliganów.

Reklama

Bilans "święta" to 60 osób spisanych za zakłócanie porządku, 12 aresztowanych i siedmiu rannych. Pięciu z nich to policjanci, a dwóch to kibice.

Ci ostatni nie widzą swojej winy w btwie. Według nich policyjna interwencja była zaplanowana wcześniej. "Wśród kibiców mówi się, że to realizacja <obietnicy> przekazanej nam przez policję, gdy wracaliśmy z meczu z Okocimskim z Brzeska. Wtedy usłyszeliśmy, że skończyły się nam dobre czasy. Przekonaliśmy się, co tamte słowa miały oznaczać" - mówi gazecie "Polska" Jarosław Wróblewski, szef Stowarzyszenia Kibiców Sandecji.