Również rząd Hiszpanii kilka miesięcy wcześniej specjalnym dekretem ustalił granicę minimalnej wagi. Przed wyjściem na wybieg każda z modelek jest ważona i mierzona. Jak głoszą plotki większość z nich, zanim stanie na wadze, pije dużo wody.

Trudno się dziwić, że rząd ustawowo reguluje przemysł odzieżowy. W tym roku świat mody przeżył dwie tragedie. W sierpniu na zawał serca, spowodowany wyczerpaniem organizmu zmarła Luisel Ramos. W trakcie pokazu, wracając z wybiegu do garderoby, nagle upadła. Gdy przyjechał ambulans, już nie żyła. Na kilka tygodni przed śmiercią osiągnęła pożądany w świecie mody rozmiar zero. Przy wzroście 176 cm ważyła 50 kg. Dwa miesiące później również w pracy zemdlała Ana Carolina Reston. Podczas sesji zdjęciowej dla Armaniego nikogo nie raziło, że mając 174 cm wzrostu, dziewczyna waży 40 kg. Agencja wysłała ją do domu. Kilka dni później Reston zmarła.

Podczas gdy media oskarżały projektantów o stawianie modelkom zabójczych wymagań, świat mody nie poczuwał się do żadnej odpowiedzialności. "Moda bywa sztuką z najwyższej półki. Czasem trzeba się dla niej poświęcić" - tłumaczył niemiecki projektant Karl Lagerfeld. "Na chudej dziewczynie ciuchy wyglądają najlepiej. Ten biznes polega na sprzedawaniu marzeń, a młodym dziewczynom obiecuje bilet do raju" - dodaje stylista Tomasz Jacykow.

"Rzeczywiście na początku są marzenia. Potem pojawia się poświęcenie, ale ono do końca karmi się wyobraźnią" – napisała w swoim blogu 22-letnia Ania. Sześć lat temu dziewczyna trafiła na wycieraczkę. To znaczy jej zdjęcie w bieliźnie pojawiło się w prospekcie reklamowym jednego z hipermarketów, który dostarczany jest pod drzwi mieszkań. W szkole chłopcy mieli niezły ubaw, w końcu zobaczyć koleżankę z klasy w samych majtkach nie zdarza się często. Ania jednak zdążyła już przyzwyczaić się do upokorzeń. Pierwsze, spotkało ją kilka miesięcy wcześniej, na castingu. "Ty z takim grubym dupskiem chcesz być modelką?" - zapytał ją, potrząsając bransoletkami stylista. Dziewczyna robiła jednak karierę, zarabiała pieniądze, raz była nawet w Mediolanie. Sukcesy tylko zachęcały ją do dalszych wyrzeczeń, tak bardzo udowodnić chciała tym palantom ze szkoły, że wtedy warto było się rozbierać. "Wyrwana ze snu potrafiłam wyrecytować tabele kaloryczności poszczególnych potraw. Obok mojego łóżka leżał na biurku notesik, a w nim spis wszystkiego, co zjadłam w ciągu ostatniego roku" - wspomina. Gdy zasłabła na pokazie mody i nikt nie wezwał pomocy, wypłakała się mamie. Dziś studiuje dziennikarstwo i pisze internetowy pamiętnik. "Czasem tylko, gdy widzę, jak na pokazie sunie Naomi Campbell, żałuję, że nie byłam silniejsza” - pisze.

Rzeczywiście, w porównaniu z Anią innym dziewczynom nie brakuje determinacji. Organizatorzy konkursu modelek na południu Polski wspominają trzy dziewczyny, którym tak zależało na wygranej, że w nocy kilka godzin biegały wokół budynku, a później spały na posadzce w łazience - ponieważ "zimno schładza i wychudza ciało". Niedoszłe gwiazdy wybiegów nie mogły wybaczyć organizatorowi, że odesłał je do domu.
Joanna Krochmalska, dziś właścicielka agencji modelek, która w Paryżu wytrzymała tylko sezon, pamięta dziewczynę ze Śląska, która przez 47 dni piła tylko wodę. "Ona zawsze chciała być taką supergirl z reklamowego plakatu. Gdy w końcu z zapaleniem wątroby trafiła do szpitala, nie zrobiło to na niej specjalnego wrażenia" - mówi.

Marzenia o kontraktach z wielkimi projektantami sprawiają, że nawet woda staje się wrogiem szczupłej sylwetki. Znany polski stylista opowiada historię z ostatniego pokazu Macieja Zienia. "Pewna modelka otrzymała możliwość wzięcia udziału w kampanii reklamowej we Francji. Jednak zamiast 81 cm w biodrach (przy wzroście 180 cm) miała trzy centymetry więcej. W ciągu tygodnia schudła siedem kilo. Nie piła nawet wody, ponieważ jak twierdziła „wysuszona skóra” lepiej przylega do kości" - mówi. Gdy głód przypiera do ściany, zawsze można zjeść w miarę porządny posiłek. Potem do łazienki, dwa palce i znika poczucie winy. "Bulimia wśród modelek nie jest takim tabu jak anoreksja. Jakoś łatwiej się do niej przyznać. To tak, jakbyś porównał palenie marihuany do dawania sobie w żyłę" - tłumaczy jedna z dziewczyn, która zakończyła już karierę.
Drastyczne pomysły na odchudzanie nie muszą być jednak aż takim problemem. Głód i zmęczenie coraz łatwiej oszukać, szczególnie kiedy zaczęło się już zarabiać pieniądze. Gdy rok temu Scotland Yard zbadał ślady pozostawione w toaletach po imprezie organizowanej przez dom mody Versace, w czterech na sześciu kabinach odnaleziono pozostałości po kokainie. Kasia wciąż robi karierę w Paryżu, woli więc pozostać anonimowa. "Dilerzy narkotyków mają szczególnie dużo pracy przed tak zwanymi tygodniami mody - gdy wiosenne lub zimowe kolekcje pokazują najwięksi projektanci. Kokainę dają ci bardziej doświadczone koleżanki, takie które zwykle traktują cię z góry. Myślisz, że to szansa, by się z nimi zaprzyjaźnić i wciągasz pierwszą kreskę. Dzięki „białej diecie” nie jesteś głodna, masz dużo energii, zarabiasz pieniądze. Trzeba tylko uważać na cerę, bo narkotyki strasznie niszczą skórę" - mówi.

Gdy w zeszłym roku paparazzi przyłapali Kate Moss na zażywaniu kokainy, w dzienniku "Independent" ukazał się duży tekst poświęcony związkom mody i narkotyków. „Modelki porównać można do kierowców tirów. Obydwie grupy zażywają środki pobudzające, by mieć energię do wykonywania swojej monotonnej pracy” - tłumaczył jeden ze znawców branży. "Wszyscy świetnie się znają, fryzjerzy, modelki, styliści i dziennikarze zajmujący się modą. Razem jeżdżą na sesje, w zaciszu pokoi hotelowych biorą kokainę, by mieć siłę i pozytywne nastawienie na cały dzień pracy" - mówił ktoś inny. "Kokaina to narkotyk imprezowy, moda to też często jedna wielka balanga. Szczególnie gdy skończy się praca. Na zapleczach pokazów mody leje się szampan, pełno ludzi, wszyscy ze sobą rozmawiają, nikt nie zwraca uwagi na powiększone źrenice, pociąganie nosem, czy niekontrolowane ruchy" - dodaje.

Dziewczyny często mają problem ze stawianiem sobie granic. Nie mogą też liczyć na agentów, którym zależy przecież na spełnianiu oczekiwań klientów. "Modelkom, które pracują i mieszkają z dala od domów, brakuje ludzi, którzy pomogą powiedzieć stop. Nie ma też czasu na prawdziwą miłość, zazwyczaj więc dziewczyny są zdane na siebie. Sama wielokrotnie odwiedzałam w szpitalach koleżanki, które trafiały na odziały intensywnej terapii z powodu wygłodzenia. Nie zastanawiałyśmy się wtedy nad konsekwencjami tego, co robimy. Wiadomo, waga była najważniejsza" - wspomina Bogna Sworowska, jedna z najbardziej utytułowanych polskich modelek."Często, gdy chłopak mówi, że dziewczyna jest za chuda, a redaktor z <Vogue’a> twierdzi coś przeciwnego, słucha się tego drugiego. W końcu kariera modelki trwa bardzo krótko, dla chłopaka zdąży się jeszcze przytyć" - dodaje modelka Karolina Malinowska, prywatnie żona prezentera TVN Oliwiera Janiaka. Nierzadko jednak to właśnie bliscy są impulsem do drastycznych diet. "Ambitni rodzice potrafią być okrutni. Często na castingach widzi się matki, które zamiast chronić córki, występują w roli rzeczników firm odzieżowych" - mówi jeden ze stylistów. W polskim światku mody do dziś krążą opowieści o znanej osobie, która od piątego roku życia głodzi swoją córkę. Dziś, gdy dziewczynka jest już kobietą i osiągnęła sukces, matka nie odstępuje jej na krok.

Waga nie jest jednak jedynym problemem modelek. W końcu można się nawet zagłodzić do nieprzytomności. Co jednak, gdy usta nie są wydatne albo nos odstaje od ideału? - Głównie agenci namawiają modelki do operacji plastycznych. Argumentują, że po ingerencji chirurga dziewczyny wyglądać będą na tyle idealnie, że zrobią karierę – tłumaczy modelka Joanna Horodyńska. Często to również agencje finansują zabiegi. Zaciągnięty kredyt modelka spłaci na wybiegach. "Szczególnie Brazylijki, które dysponują fantastycznymi figurami, ale skromnymi biustami poddają się operacjom plastycznym, to taka branżowa tajemnica poliszynela" - dodaje Malinowska.

"Dziewczyny są gotowe na wszystko" - lubi powtarzać Cyril Brulé, szef jednej z paryskich agencji modelek. Kiedyś myślał w ten sposób o seksie, dziś chodzi mu raczej o odchudzanie. Problem jednak w tym, że taki wybór nie jest tylko osobistym dramatem tych dziewczyn. Modelki są przecież wzorcem do naśladowania dla milionów nastolatek. Gdy sześć lat temu British Medical Association naukowo udowodnił związek między wychudzonymi modelkami i wzrastającym zjawiskiem anoreksji wśród młodzieży, szefowa magazynu "Vogue" Alexandra Shulman broniąc swojego pisma, stwierdziła, że "nigdzie nie jest napisane, że ludzie mają tak wyglądać". Mimo śmiertelnych ofiar dziś stanowisko branży pozostaje właściwie niezmienione. "Idealny rozmiar", przetłumaczony na język lekarski, pozostaje przypadkiem klinicznym.



















Reklama