Według ustaleń Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie materiał operacyjny był zgromadzony bez podstawy prawnej i wbrew przepisom o Centralnego Biura Antykorupcyjnego, a ówczesny szef CBA wyłudził zgodę na stosowanie podsłuchu na podstawie faktów niezgodnych z rzeczywistością.
Aktem oskarżenia zakończył się jedynie wątek wrocławskiego prawnika, który przyznał się do powoływania się na wpływy i przyjmowania korzyści majątkowych.
Jak poinformowało radio RMF, operację specjalną mającą wykazać, że przed polskimi sądami można "załatwić" korzystne orzeczenia wszczęto w czasie, gdy CBA kierował Mariusz Kamiński, obecnie poseł PiS i wiceprezes tej partii. Według informacji radia, gdyby śledztwo zakończyło się zarzutami, w stan oskarżenia zostaliby postawieni sędziowie Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, śledcza z prokuratury Wrocław Krzyki-Zachód, a nawet sędziowie Sądu Najwyższego.
Według informacji Kosmatego tajne śledztwo w tej sprawie krakowska Prokuratura Apelacyjna wszczęła 28 października 2009. Podstawą stały się przekazane prokuraturze 19 maja 2009 roku przez CBA materiały operacyjne wraz z zawiadomieniem o przestępstwie. Wynikało z nich, że w szeroko pojętym wymiarze sprawiedliwości dochodzi do zachowań korupcyjnych. Z tych materiałów wyłoniła się potem również tzw. afera hazardowa.
Jak powiedział Kosmaty, zasadniczy wątek dotyczył podjęcia się pośrednictwa w załatwieniu korzystnych dla ustalonej osoby orzeczeń sądowych w sprawie prowadzonej przed Sądem Okręgowym we Wrocławiu oraz powoływania się na wpływy w tym sądzie oraz w Sądzie Najwyższym. Miało do tego dochodzić od 22 grudnia 2008 do 14 października 2009 r. we Wrocławiu, Warszawie i innych miejscowościach w Polsce, a także za granicą.
Śledztwo umorzono wobec stwierdzenia, że materiał operacyjny przekazany przez CBA nie może być wykorzystany dowodowo, ponieważ był zgromadzony bez podstawy prawnej, a także wbrew przepisom ustawy o CBA.
Ponadto prokuratura uznała, że ówczesny szef CBA, kierując wniosek do Prokuratora Generalnego o wydanie zgody na przeprowadzenie operacji specjalnej w postaci kontrolowanego wręczenia korzyści majątkowej, podał fakty niezgodne z rzeczywistością, które miały świadczyć o tym, że CBA jest w posiadaniu wiarygodnych informacji o podejrzeniu popełnieniu przestępstwa - powiedział rzecznik prokuratury Piotr Kosmaty. Prokuratura stwierdziła również, że CBA przedłużała akcję specjalną wbrew przepisom.
Przy okazji tej sprawy Prokuratura Apelacyjna zamierza zwrócić się do Prokuratora Generalnego o zasygnalizowanie premierowi potrzeby zmian legislacyjnych, dotyczących braku ustawowego prawa CBA do samodzielnego stosowania podsłuchu, w przypadku kontrolowanego wręczania korzyści majątkowej.
Stwierdziliśmy, że w ustawie o CBA nie ma autonomicznego przepisu, który by pozwalał na nagrywanie takich operacji specjalnych w postaci kontrolowanego wręczania korzyści majątkowej bez zgody sądu. Takie podstawy mają policja, Straż Graniczna, Żandarmeria Wojskowa; ale nie ma ich CBA, ABW, Wywiad Wojskowy i Kontrwywiad Wojskowy. Dlatego wystąpimy do Prokuratora Generalnego, by zasygnalizował panu premierowi ułomność przepisów i potrzebę dokonania zmian legislacyjnych - powiedział Kosmaty.
Rzecznik poinformował też, że część materiałów stała się podstawą aktu oskarżenia, skierowanego w poniedziałek przeciwko wrocławskiemu prawnikowi Mirosławowi M. Oskarżono go o to, że od 13 października 2008 do 6 stycznia 2009 we Wrocławiu, powołując się na wpływy w Sądzie Apelacyjnym we Wrocławiu, w Sądzie Najwyższym, a także w Prokuraturze Rejonowej Wrocław Krzyki-Zachód podjął się załatwienia korzystnego orzeczenia dla określonej osoby w zamian za przyjęcie 102 tys. zł i obietnicę uzyskania 2,5 mln zł w razie pozytywnego załatwienia.
Oskarżony przyznał się do winy i zadeklarował chęć dobrowolnego poddania się karze. Uzgodnił z prokuratorem karę trzech lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na 6 lat, grzywnę 50 tys. zł i przepadek uzyskanych korzyści. Wniosek w tej sprawie dołączono do aktu oskarżenia.