Taki pomysł wstępnie zaakceptowali minister sprawiedliwości Jarosław Gowin i urzędujący wówczas minister spraw wewnętrznych Jacek Cichocki. W ubiegłym tygodniu odbyły się już bardziej szczegółowe rozmowy między kierownictwem CBŚ a wiceszefem resortu sprawiedliwości Michałem Królikowskim.
– Dążymy do usprawnienia procesu karnego, który polegałby na przeniesieniu ciężaru pracy prokuratora ze śledczego na rolę oskarżyciela. Wymaga to odpowiednich kompetencji organów ścigania, a tu największym autorytetem cieszy się CBŚ – wyjaśnia DGP Michał Królikowski. – Po rozmowach uznaliśmy, że bez zmiany statusu CBŚ, bez nadania mu roli organu formułującego wytyczne do pracy dochodzeniowo-śledczej, takie rozwiązanie nie jest wskazane – dodaje.
Gdyby ten pomysł został zrealizowany, oznaczałby prawdziwą rewolucję. To np. policjanci decydowaliby o momencie wszczęcia śledztw, sami by je prowadzili, wydając większość decyzji procesowych, a później pod nadzorem prokuratora tworzyliby akty oskarżenia. – Dziś nie mamy tak wykształconej kadry zajmującej się prowadzeniem procesów. Nie miałby również kto młodych policjantów nauczyć takiej czysto kodeksowej pracy. Jakość śledztw szybko by spadła, co skrzętnie wykorzystaliby obrońcy – komentuje jeden z oficerów Komendy Głównej Policji.
Pomysł ministerstwa jest problematyczny również ze względu na różnicę w liczbie pracowników. CBŚ zatrudnia około 2 tys. funkcjonariuszy, a prokuratorów jest ponad 6 tys. Dotąd idea CBŚ polegała na tym, że nie zajmowało się ono konkretnymi wydarzeniami: zabójstwami, napadami czy nawet wielkimi przekrętami. – Chodziło o to, aby wybrać najpoważniejszych graczy w świecie przestępczym lub zjawiska w gospodarce i je rozpracowywać. Zaś konkretnymi zdarzeniami mieli się zajmować policjanci z komend miejskich i wojewódzkich – wyjaśnia nasz rozmówca z CBŚ.
Mówią o tym również prawnicy, których poprosiliśmy o komentarz: – Przestępcy są zwykle o krok przed policją. W reakcji na to powstają specjalistyczne grupy w policji. Tylko nie w stosunku do każdej sfery przestępczości i jej otoczenia konieczne jest stosowanie najbardziej wyrafinowanych i przez to odbiegających od normy środków. Pomiędzy zwykłym śledztwem policyjnym a sprawami prowadzonymi przez CBŚ potrzebna jest równowaga – akcentuje mecenas Andrzej Michałowski z kancelarii Michałowski Stefański.
Na inne zagrożenia związane z takim rozwiązaniem wskazuje Zbigniew Krüger, adwokat z Kancelarii Krüger & Partnerzy Adwokaci i Radcy Prawni, członek Europejskiego Stowarzyszenia Adwokatów Karnistów. – Nie widzę powodu, dla którego służba powołana do ścigania najpoważniejszych przestępstw miałaby zajmować się od strony procesowej wszystkimi śledztwami. Z punktu widzenia swobód obywatelskich mogłoby to być niepokojące – mówi Zbigniew Krüger. – Należy pamiętać, że ze względu na specyfikę spraw, jakimi zajmuje się CBŚ, specyficzne są też środki, jakie wykorzystuje: kontrola i utrwalanie rozmów, zeznania świadków koronnych, informatorów. Nie byłoby właściwe, gdyby stosowanie tych środków stało się standardem we wszystkich śledztwach – dodaje adwokat.
Dodatkowo samo Centralne Biuro Śledcze jest właśnie w trakcie reformy, która będzie wymagała również zmian w ustawie o policji. Politycy wszystkich opcji zapowiedzieli już, że zgodzą się, aby biuro uzyskało większą samodzielność od komendy głównej. – Dzięki temu dyrektor CBŚ będzie mógł swobodniej podejmować decyzje finansowe, kadrowe i w codziennej pracy bez potrzeby załatwiania dodatkowych podpisów innych dyrektorów komendy głównej i samego komendanta głównego – wyjaśnia przewodniczący sejmowej komisji spraw wewnętrznych Marek Biernacki.
Wciąż za to niejasny jest pomysł rządu na reformę Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która miałaby przestać prowadzić śledztwa i zająć się wyłącznie pracą operacyjną i analityczną. To oznacza, że te sprawy obciążyłby właśnie CBŚ, do którego trafiliby funkcjonariusze z departamentu postępowań karnych. – Reforma ABW poczeka do momentu, gdy zostanie powołany szef tej służby – tłumaczył w czwartek posłom minister Bartłomiej Sienkiewicz, szef MSW.