Polskie Linie Kolejowe częściowo przyznają się do winy. Spółka przesłała pismo do Najwyższej Izby Kontroli w którym odnosi się do ujawnionego wczoraj przez IAR raportu. Izba zarzuca, że służby ratownicze są fatalnie przygotowane do pracy .Chodzi zarówno o sprzęt jak i szkolenie ludzi. Mirosław Siemieniec z PLK zaznacza, że zostały już podjęte działania, które poprawią bezpieczeństwo.

Reklama

Rozpisane zostały między innymi przetargi na zakup nowego sprzętu technicznego i ratowniczego. NIK wytykała Polskim Liniom Kolejowym, że duża część wyposażenia pochodzi z lat 60 ubiegłego wieku, a najmłodszy sprzęt pochodzi z 2007 roku.

NIK zarzuciła też, że Polskie Linie Kolejowe mają duże kłopoty zarządzaniem inwestycjami i wydawaniem unijnych pieniędzy. W ubiegłych latach nie zagospodarowano połowy dotacji. Mirosław Siemieniec zapewnia, że to także się zmieni. Zaznacza jednocześnie, że część opóźnień nie była spowodowała zaniedbaniami w PLK. Zarządca infrastruktury chce zacieśnić współpracę z wykonawcami po to, by wykorzystać jak najwięcej unijnych pieniędzy. Zostaną też uproszczone procedury. PLK chce też opracować plany rewitalizacji linii kolejowych, które ułatwią gospodarowanie dotacjami.

Najwyższa Izba Kontroli zaleciła szereg działań naprawczych, które polegają między innymi na zmianach prawnych i organizacyjnych.