Jak wynika z danych Komendy Głównej Policji, w 2013 r. zlikwidowano 105 posterunków gminnych. Jeszcze w 2008 r. było ich 817, ostało się 430. KGP tłumaczy, że posterunki były niewydolne, nie funkcjonowały w trybie całodobowym, a część zadań i tak musieli realizować policjanci z komend powiatowych. W miejscach, gdzie nie ma już dotychczasowych posterunków, służbę pełnią policjanci, często ci sami, którzy pracowali na tych posterunkach. Ich siedziba została po prostu przeniesiona do dużego komisariatu lub komendy powiatowej czy miejskiej - wyjaśnia insp. Mariusz Sokołowski, rzecznik KGP.
Samorządowcy przyznają, że efekty takich działań bywają różne. Mamy straż miejską, która przejęła w dużej mierze rolę policji. Statystyki dotyczące bezpieczeństwa nie pogorszyły się - przyznaje pracownik urzędu miejskiego w Sułkowicach w woj. małopolskim, gdzie posterunek zlikwidowano już w 2009 r. Gorzej, gdy gminy nie stać na własną straż. Wójt gminy Małdyty w woj. warmińsko-mazurskim Antoni Smolak, gdzie posterunku nie ma od trzech lat, mówi: Likwidacja nie wpłynęła na statystyki spraw większego kalibru, takich jak zabójstwa. Ale są drobne problemy, np. bójki czy jazda po pijanemu. Wcześniej policja mogła zareagować od razu, teraz najbliższy posterunek jest 13 km stąd. To wpływa na świadomość mieszkańców. Wiedzą, że można wypić piwo czy dwa i wsiąść za kierownicę. Zanim ktokolwiek zareaguje, spokojnie dojedzie się do domu - uważa wójt.
Dziś duży niepokój w samorządach budzą plany redukcji sieci laboratoriów sanepidu. Dzięki ich badaniom można wcześnie zareagować na zagrożenie epidemiologiczne. Jak poinformował nas Główny Inspektorat Sanitarny, ośmiu wojewodów wystąpiło do ministra zdrowia z wnioskiem o dokonanie zmian w rozporządzeniu ujmującym wykaz stacji wykonujących badania laboratoryjne i pomiary. Na przykład wojewoda małopolski domaga się likwidacji 6 z 12 laboratoriów w regionie, a pomorski - 6 z 10. Decyzje zazwyczaj zależą od rentowności placówek - liczy się to, ile badań przeprowadzają i jaki jest koszt utrzymania laboratorium. Ale taka argumentacja nie podoba się radzie sanitarno-epidemiologicznej działającej pod egidą GIS. Propozycje wojewodów (...) muszą opierać się nie tylko na bieżącym rachunku ekonomicznym, ale muszą uwzględniać bezpieczeństwo zdrowotne obywateli - czytamy w piśmie, jakie otrzymaliśmy od GIS.
Restrukturyzacja wkrótce może dotknąć także powiatowe inspektoraty nadzoru budowlanego (PINB). Chodzi o rządowe propozycje zmian w prawie budowlanym polegające na zastąpieniu PINB - okręgowymi inspektoratami nadzoru budowlanego, które funkcjonowałyby jedynie w byłych miastach wojewódzkich. Powiaty biją na alarm: Wycofanie INB z powiatów stworzy realne zagrożenie dla bezpieczeństwa ludzi i mienia w sektorze budowlanym - przestrzega rada powiatu pleszewskiego w oficjalnym stanowisku.
Reklama
Zdaniem samorządów spowoduje to wydłużenie dojazdu i czasu pracy inspektorów w powiatach pozbawionych PINB i realnie w górę pójdą koszty funkcjonowania nadzoru budowlanego. Chodzi o uproszczenie struktury nadzoru budowlanego. Powiaty reagują tak histerycznie, bo gdy mówi się o ich ewentualnej likwidacji, traktują to jako zagrożenie dla swojego istnienia - mówi nam jeden z posłów koalicji rządzącej.
Choć likwidacja części instytucji jest sensowna i przynosi realne oszczędności, nie zawsze takie pomysły okazują się trafne. Dotyczy to np. forsowanej przez byłego ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina reorganizacji sądów rejonowych, której efektem była likwidacja 79 z nich. Reforma przyniosła więcej szkody niż pożytku, dlatego teraz trwa odkręcanie zmian. W Sejmie trwają prace nad prezydenckim projektem zmian w ustawie o ustroju sądów powszechnych, który ma pozwolić na przywrócenie ok. 60 sądów.
Eksperci zgadzają się, że ograniczanie zbędnej biurokracji czy dublujących się instytucji z reguły ma sens, głównie ekonomiczny. Ale widzą też zagrożenia. Podstawowym motywem takich działań są cięcia kosztów, a nie zwiększenie skuteczności działań instytucji - uważa Paweł Soloch, ekspert Instytutu Sobieskiego. Zwraca uwagę, że w efekcie często mamy do czynienia z chaotycznym outsourcingiem, czyli np. powierzaniem zadań policji lub straży miejskich prywatnym agencjom ochrony. W efekcie tworzy się różne standardy dla różnych obszarów, a nadzór państwa się rozmywa. A to wpływa na jakość świadczenia usług publicznych i bezpieczeństwo obywateli kwituje ekspert.