Po zmianie zasad doręczeń przesyłek sądowych i prokuratorskich zapytaliśmy Polską Grupę Pocztową i spółkę InPost, czy prowadzą badania jakości swoich usług. W PGP poinformowano nas, że do 28 stycznia do firmy wpłynęło 306 reklamacji (w sprawie kontraktu PGP i InPost wypowiadają się razem). Firma zapewnia, że na bieżąco sprawdza jakość. Dziś na konferencji prasowej ma podać, czego najczęściej dotyczą skargi klientów.
– Wszystkie placówki upoważnione do świadczenia usług pocztowych mają obowiązek zweryfikowania danych osoby, która zgłosi się po odbiór awizowanej przesyłki rejestrowanej, oraz jej uprawnienia do podjęcia przesyłki – napisał w oświadczeniu przesłanym DGP prezes zarządu PGP Leszek Żebrowski. Jak podkreślił, pracownicy firmy zostali poinformowani o odpowiedzialności karnej za porzucone bądź pozostawione bez należytej ochrony przesyłki.
PGP przekonuje, że pracownicy zostali przeszkoleni w zakresie obsługi korespondencji z sądów i prokuratur, m.in. w zakresie ochrony danych osobowych i tajemnicy pocztowej. Ponadto muszą przedłożyć zaświadczenie o niekaralności. Odnośnie do bezpieczeństwa samych placówek operator deklaruje, że objęte są monitoringiem, a także ubezpieczone, podobnie jak powierzana PGP korespondencja. Firma dodaje, że doręczyciele są wyposażeni w nadajniki GPS, co pozwala na bieżąco monitorować ich położenie, a zapisy tras poddawane są szczegółowej weryfikacji.
Zamieszaniem wokół operatorów niepublicznych zainteresowało się Ministerstwo Sprawiedliwości. 15 stycznia resort zwrócił się z prośbą do prezesów sądów apelacyjnych, aby informowali na bieżąco resort o ewentualnych problemach związanych z działaniem PGP.
Operatorom niepublicznym zarzuca się także zbyt małą częstotliwość pracy doręczycieli, a także organizowanie placówek w nietypowych miejscach, np. w sklepie rybnym. Rafał Zgorzelski, prezes Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Niepublicznych Operatorów Pocztowych, mówi, że odejście od sieci tradycyjnych placówek pocztowych to ogólnoeuropejski trend. Jako przykład podaje poczty szwedzką i norweską, które już w latach 90. zrezygnowały z własnych punktów, otwierając je na terenie sklepów należących do sieci handlowych. Z kolei większość placówek z logo poczty holenderskiej jest prowadzona przez prywatnych przedsiębiorców, czyli agentów. Podobnie działa sieć jednej z największych poczt na świecie – niemieckiej. W wielu krajach Unii pomiędzy pocztą państwową a operatorami prywatnymi zostały podpisane umowy o dostępie do ostatniej mili. – Jeden operator pocztowy przyjmuje do swojej sieci przesyłkę, ale doręczać może ją inny – mówi Zgorzelski. Z punktu widzenia klienta ma on wtedy do dyspozycji łączną liczbę placówek zarówno operatorów niepublicznych, jak i państwowego.
Podczas spotkania z dziennikarzami w resorcie sprawiedliwości wskazywano, że podstawą przetargu było prawo pocztowe i prawo zamówień publicznych. Oba akty zobowiązywały do jego przeprowadzenia. – Oferta Poczty Polskiej była o 80 milionów wyższa niż Polskiej Grupy Pocztowej. Poczta jednak nie płaci VAT, czyli jej kalkulacja w odniesieniu do tej złożonej przez PGP była wyższa w sumie o sto kilkadziesiąt milionów – mówił Wojciech Hajduk, podsekretarz stanu.
Co do zapewniania bezpieczeństwa przesyłek dostarczanych przez PGP z sądów i prokuratur mają wątpliwości adwokaci. W uchwale Okręgowa Rada Adwokacka w Płocku wskazuje, że „odnotowano doręczanie adwokatom przesyłek otwartych (...). Do kategorii przypadków wręcz skandalicznych należą: wskazywanie miejsca odbioru przesyłki w miejscowości i gminie innej niż siedziba kancelarii czy miejsca zamieszkania strony, brak lub nieodpowiednie oznaczenie placówki wskazanej jako miejsce odbioru, a także jej usytuowanie”. Poproszone o komentarz PGP apeluje do wszelkich instytucji o zgłaszanie konkretnych przypadków, które budzą ich wątpliwości, zanim nagłośnią je medialnie.
– Jesteśmy otwarci na dialog i wszelkie usprawnienia, nie możemy jednak odnosić się do zarzutów niepotwierdzonych szczegółowymi danymi – mówi Leszek Żebrowski, prezes PGP. Dodaje, że zgodnie ze statystykami dotyczącymi awizacji przesyłek nadanych od 2 do 10 stycznia aż 85 proc. z nich zostało skutecznie doręczonych – dla pozostałych nie zakończył się proces awizacji.
Do wtorku było 306 reklamacji na doręczanie przesyłek