NIK-owcy prześwietlali działania przeciwpowodziowe w 24 urzędach miast, gmin i 6 starostwach. Bezpośrednią przyczyną kontroli były katastrofalne powodzie z 2010 r., których skutki dotknęły ponad 200 tys. osób, a straty dotknęły 18 tys. budynków mieszkalnych, 800 szkół i 160 przedszkoli, ponad 10 tys. km dróg oraz 1,6 tys. mostów. Na podstawie kontroli powstał katalog głównych grzechów popełnianych przez samorządy w dziedzinie zabezpieczenia przed powodzią.

Prawne zaniechania

Przepisy utrudniają samorządom ograniczanie i odmowy wznoszenia inwestycji na terenach zagrożonych wielką wodą. Zgodnie z literą prawa jest to możliwe dopiero po przekazaniu lokalnym władzom przez prezesa Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej map zagrożenia powodziowego i ryzyka powodziowego. Te jednak są dopiero sporządzane i ograniczenia inwestycyjne samorządy mogą wprowadzać na podstawie studiów ochrony przeciwpowodziowej – ale takie opracowania powstały dla niewielkiej liczby zagrożonych obszarów. W efekcie organy samorządu wydawały najczęściej indywidualne decyzje o warunkach zabudowy bez uwzględniania zagrożeń powodziowych. Kontrolerzy odkryli także przypadki, w których gminy miały dokładne informacje o zagrożeniach powodziami, ale nie wykorzystywały ich przy tworzeniu planów i wydawaniu decyzji.

Brak ostrzeżeń

Reklama
W 8 spośród 24 kontrolowanych samorządów miast i gmin lokalne studia uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego nie miały żadnych zapisów dotyczących ograniczania inwestycji. W 22 decyzjach o pozwoleniu na budowę nie zawarto zapisów informujących inwestorów o lokalizacji na terenach powodziowych. W efekcie NIK-owcy odkrywali domy i zakłady, które wybudowano, mimo że poziom posadzki znajdował się poniżej poziomu lustra wody stuletniej, która była opisana w miejscowym planie. W kontrolowanym okresie łącznie samorządy wydały 31 202 decyzje o pozwoleniu na budowę, z czego co dziesiąta dotyczyła obiektów na terenach zagrożonych. W Nowym Sączu 23 decyzje dotyczyły takich właśnie inwestycji i w żadnej nie informowano inwestorów o ewentualnych skutkach i zagrożeniach. W Toruniu w 26 przypadkach nie zawarto takiej informacji na 30 zbadanych decyzji. Dobre praktyki NIK-owcy stwierdzili w urzędzie miejskim w Krakowie i starostwie powiatowym w Płocku, gdzie we wszystkich decyzjach znajdowały się takie informacje.
Reklama

Bezpieczeństwo mieszkańców

Tylko w siedmiu kontrolowanych urzędach miast i gmin NIK-owcy stwierdzili, że podejmowały ona działania techniczne i finansowe mające na celu zwiększanie bezpieczeństwa mieszkańców przed skutkami powodzi. W ramach tych działań gminy odbudowywały cieki wodne, dofinansowywały modernizację wałów, przejmowały administrowanie urządzeniami hydrotechnicznymi. Dokładnie w połowie urzędów prowadzono monitoring wody w punktach pomiarowych, sprawdzano stan wałów i zbudowano systemy ostrzegania ludności o zagrożeniach powodziami. Ale zdaniem NIK-owców nawet te działania były jednostkowe, i tak naprawdę nie tworzyły przemyślanego systemu bezpieczeństwa. W dwóch samorządach brakowało w magazynach nawet wymaganej prawem ilości piachu, np. było tylko 5 ton spośród 40, które powinny być. Nie wiadomo było nawet, kto odpowiada za administrowanie magazynem.

Wnioski i zalecenia

NIK-owcy skierowali do szefów wszystkich kontrolowanych jednostek wystąpienia pokontrolne, w których sformułowano aż 55 wniosków. Głównie dotyczyły podjęcia działań, by uaktualniać zgodnie z prawem studia uwarunkowań, kierunków zagospodarowania przestrzennego. Inspektorzy apelują również o usprawnienie procedur wydawania decyzji o lokalizacjach. Wnioskują przy tym o zamieszczenie w podejmowanych decyzjach informacji o występowaniu zagrożenia powodziami.