Urząd Komunikacji Elektronicznej ogłosił wczoraj przetarg, w którym wyłoniony zostanie operator świadczący pocztowe usługi powszechne (w latach 2016–2025). Pod tym terminem kryje się utrzymanie odpowiednio rozbudowanej sieci placówek i dostarczanie paczek i listów przynajmniej pięć dni w tygodniu.
Ten przetarg to ostatni etap uwalniania rynku i likwidacji formalnego monopolu Poczty Polskiej. Z pewnością jednak weźmie ona udział w konkursie, podobnie jak jej kluczowy rywal – Polska Grupa Pocztowa.
Obie firmy odebrały wczoraj dokumentację opisującą warunki uczestnictwa w przetargu. Dla pierwszej wygrana to być albo nie być – przynajmniej w aktualnym kształcie. Prawie 82 proc. jej przychodów w 2013 r. pochodziło z działalności wchodzącej w zakres usług powszechnych. Państwowa firma utrzymuje kosztowną sieć ponad 7,8 tys. placówek oraz zatrudnia ok. 80 tys. pracowników. Tak rozbudowana struktura nie miałaby żadnego sensu, gdyby Poczta Polska przegrała. Spośród pozostałych firm pocztowych zarejestrowanych w Polsce tylko PGP w konsorcjum np. z InPostem może spełnić warunki określone przez UKE.
Jednym z decydujących kryteriów przy wyborze zwycięzcy w konkursie będzie rentowność usług powszechnych. Poczta Polska przez ostatnie dwa lata wykazywała, że ich świadczenie przynosi straty. Co prawda przepisy gwarantują zwycięzcy dopłaty z funduszu kompensacyjnego, zasilanego przez wszystkich operatorów pocztowych oraz budżet państwa, ale UKE wyraźnie sygnalizuje, że nie zamierza z tych pieniędzy korzystać.
Kandydaci muszą przedstawić swoje oferty do 14 kwietnia 2015 r. Następnie UKE przeanalizuje dokumenty i ogłosi, kto zakwalifikował się do drugiego etapu konkursu. Rozstrzygnięcia można się spodziewać pod koniec czerwca.