Ziobro powiedział, że rozpatrując wniosek prokuratury o areszt dla tego organizatora grupy oszukującej metodą "na wnuczka", Sąd Rejonowy Warszawa-Mokotów mógł "popełnić czyn kryminalny, nie dopełnić obowiązków". - Dlatego też na moje polecenie zostanie wszczęte śledztwo - oświadczył Ziobro podczas czwartkowej konferencji prasowej
Według Prokuratury Krajowej, doszło do przekroczenia terminu 24 godzin, które sąd ma na podjęcie decyzji co do np. aresztu podejrzanego. Po tym terminie sąd ma obowiązek wypuścić osobę zatrzymaną na wolność - przypomniano na konferencji.
Na skutek analizy, którą zleciłem Prokuraturze Krajowej, można ocenić, że mamy do czynienia nie tylko z kontrowersyjną decyzją sądu w rozumieniu niezastosowania najdalej idącego środka zapobiegawczego, który był ze wszech miar uzasadniony - i historią kryminalną tego przestępcy, i okolicznościami związanymi z jego zatrzymaniem, faktem unikania odpowiedzialności karnej, brakiem stałego miejsca zamieszkania, jak i wysoką grożącą mu karą (...) - ale sąd mógł dopuścić się czynu, który wykracza poza zakres tylko i wyłącznie kontroli instancyjnej, czyli że możemy mieć tutaj do czynienia z czynem kryminalnym - mówił Ziobro.
Jak dodał, może to oznaczać niedopełnienie obowiązków przez sąd, w którego dyspozycji pozostawał "Hoss" (ostatecznie nie został on aresztowany, prokuratura odwołuje się od tej decyzji). Art. 231 Kk stanowi, że funkcjonariusz publiczny, który - przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków - działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Sąd, do którego prokuratura wystąpiła o areszt wobec Ł., wyznaczył posiedzenie po przewidzianym na to 24-godzinnym terminie - wskazał zastępca prokuratora generalnego Krzysztof Sierak. Przedstawiając historię zatrzymania Ł., poinformował, że materiały przeanalizowane przez Prokuraturę Krajową wskazują, że w sprawie "został przekroczony dopuszczalny 24-godzinny czas kontynuowania zatrzymania podejrzanego, po wniesieniu do sądu wniosku o jego tymczasowe aresztowanie".
Sierak przypomniał, że ograniczenie czasu zatrzymania wynika z konstytucji i z Kodeksu postępowania karnego oraz że zatrzymanego należy zwolnić, jeżeli w ciągu 24 godz. od przekazania przez prokuraturę podejrzanego do dyspozycji sądu nie zostanie mu doręczone postanowienie sadu o aresztowaniu.
Jak dodał Sierak, Ł. zatrzymano 2 lutego o 13.55 w Warszawie. 3 lutego doprowadzono go do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, gdzie między godz. 18 a 19 prokurator przedstawił mu sześć zarzutów wyłudzeń w Niemczech i Austrii. 4 lutego o godz. 9 prokurator skierował do sądu rejonowego wniosek o areszt, przekazując Ł. do dyspozycji sądu.
Według Sieraka, SR wyznaczył termin posiedzenia na 5 lutego na godz. 9 – "a zatem na godzinę, o której faktycznie podejrzany powinien być zwolniony". - Sąd wyznaczył termin posiedzenia w sposób, który faktycznie uniemożliwiał sądowi skuteczne przeprowadzenie posiedzenia - dodał prokurator. Podkreślił, że dalej procedując w tej sprawie w godzinach 9-12, sąd pozbawił podejrzanego wolności, naruszając konstytucję i Kpk.
Prokuratura nie może się godzić na załamanie przez sąd procedury karnej, które mają charakter gwarancyjny wobec podejrzanego - zaznaczył Ziobro.
Ziobro potwierdził, że dowiedział się w czwartek, iż "Hoss" w środę stawił się na policji w Poznaniu, w związku z nałożonym na niego przez tamtejszy sąd dozorem policyjnym. - Ale to nie znaczy, że w dalszym ciągu będzie się wywiązywał ze swych obowiązków, biorąc pod uwagę jego dotychczasowy tryb życia - prokuratorzy obawiają się, że w kluczowym momencie może zniknąć - dodał Ziobro, przypominając, że prokuratura chce od warszawskiego sądu wyższej instancji zmiany decyzji i zastosowania aresztu wobec Ł.
Ziobro podkreślił, że grupa "Hossa" działała też w innych państwach Europy, a polska policja współpracowała z organami ścigania tych państw. - Zdumienie, które można było zobaczyć na łamach polskich mediów, podzielali również funkcjonariusze innych państw, którzy dokładali wielu starań, aby doprowadzić do zatrzymania tego sprawcy - dodał minister, mówiąc o decyzji sądu o niearesztowaniu "Hossa".
Ł. jest, według śledczych, pomysłodawcą jednej z najpopularniejszych metod oszustw - "na wnuczka" i liderem jednej z największych i najprężniej działających w Polsce i z terenu Polski grup zajmujących się tym procederem. Jej członkowie mają na swoich kontach wielomilionowe wyłudzenia; średnio, przy jednorazowych oszustwach, były to kwoty sięgające 40-50 tys. euro. "Hoss" usłyszał zarzuty popełnienia, w ramach zorganizowanej grupy przestępczej, czterech oszustw metodą "na wnuczka" na łączną kwotę ponad 1,4 mln złotych. Prokuratura wystąpiła do SR o jego areszt, sąd orzekł 300 tys. poręczenia majątkowego, dozór policji z obowiązkiem stawiennictwa pięć razy w tygodniu oraz zakaz opuszczania kraju, połączony z zatrzymaniem paszportu. Sąd Okręgowy w Warszawie 16 lutego zbada zażalenie prokuratury na tę decyzję SR.