Fakt zaginięcia urządzeń wytknęła resortowi Najwyższa Izba Kontroli. Wykryła ona również, że zniknął jeden z serwerów wykorzystywanych na potrzeby programu PESEL 2. O ile jednak jego udało się odnaleźć w jedne z szaf serwerowych w Bydgoszczy, o tyle po szyfratorach śladu nie ma do dziś.
NIK podnosi, że los urządzeń nie był monitorowany od 2007 roku. Zwraca również uwagę na zagrożenia wynikające z ich zniknięcia. "Charakter tych urządzeń i zadania, do jakich były przeznaczone, wskazują na to, że ich utrata mogła powodować nieodwracalne skutki w zakresie zapewnienia ochrony i bezpieczeństwa przetwarzanych danych, a także poufności i integralności systemów i rejestrów MSWiA" - cytuje opinię Izby "Rzeczpospolita".
Sam resort sprawę bagatelizuje, twierdząc, że szyfratory nie zawierały żadnych danych wrażliwych i nie służyły do przesyłania informacji niejawnych. Co więcej, do korzystania z nich potrzebne są nośniki danych, które mają czasowe certyfikaty użytkowania. Jednak Marek Wójcik z PO, wiceszef Komisji Spraw Wewnętrznych i Administracji, twierdzi, że dotarły do niego informacje, iż owe nośniki również zaginęły.