- Robimy wszystko, by przywrócić piękno przyrody, poprawiamy warunki klimatyczne i jakość powietrza - stwierdził szef rządu w rozmowie z Krzysztofem Ziemcem.
Trzynastoletnia Inga zorganizowała przed Sejmem "Wakacyjny strajk klimatyczny". Chce przychodzić na Wiejską do końca lipca. Powiedziała w rozmowie z "Wyborczą", że "większość polityków w ogóle nie przejmuje się zagrożeniami wynikającymi ze zmian klimatu". Oczekuje od rządu, że zrealizuje "porozumienie paryskie z 2015 r., które mówi o zatrzymaniu globalnego ocieplenia na poziomie 2 st. Celsjusza, a w razie możliwości - 1,5 stopnia". Pytana o to, co zainspirowało ją do protestu, odpowiedziała, że inspiracją jest dla niej 16-letnia aktywistka klimatyczna ze Szwecji - Greta Thunberg.
Szef rządu stwierdził, że razem z Ingą "stoją po tej samej stronie". - Ja tylko chcę, by młodzi ludzie pracowali tu, w Polsce - dodał. Premier dodał też, że "dzisiaj nie możemy płacić za nie nasze błędy".
- Robimy wszystko, by przywrócić piękno przyrody, poprawiamy warunki klimatyczne i jakość powietrza. Wdrażamy ogromne programy: termomodernizacja, wielkie farmy wiatrowe, które już planuje PGE. Nasi poprzednicy w tym względzie za wiele nie zrobili - mówił. Dodał, że w tym obszarze zmian klimatycznych Polska "nie tylko nie ma sobie nic do zarzucenia, ale patrząc na ostatnie 30 lat, to Polska jest jednym z państw najbardziej redukujących emisję CO2".
Zwrócił uwagę, że Polska jest za tym, by transformacja klimatyczna odbywała się sprawiedliwie a "ktoś mógł się rozwinąć po II wojnie światowej w ogóle nie patrząc na zmiany klimatu". - Nie jesteśmy tak rozwinięci jak Francja czy Niemcy. Potrzebujemy dobrego pakietu kompensacyjnego. Nie może być tak by koszty zmian klimatycznych ponosili najbiedniejsi. Ci, którzy najbardziej się rozwinęli, muszą ponieść najwięcej kosztów - ocenił.