W środę pochowaliśmy mojego brata. Jesteśmy rozdarci. Syn Wasyla ma dopiero 9 lat. Strasznie płakał. Trumny nie tworzono. Chciał raz jeszcze ojca zobaczyć. Nie może dojść do siebie. Zasłabł podczas pogrzebu - mówi portalowi pracadlaukrainy.pl Daria Czornej, siostra Wasyla. Kobieta opowiada, że wszyscy podejrzewali, że stało się coś złego, gdy Wasyl nie zadzwonił z życzeniami urodzinowymi do swojej córki. Następnego dnia, w swoje urodziny, też nie odbierał telefonów. Dopiero sąsiad rodziny Wasyla zobaczył na Facebooku zdjęcie zwłok mężczyzny z prośbą o identyfikację. Była pierwsza w nocy kiedy przybiegł do naszego domu.Ten dzień wywrócił nasze życie - dodaje kobieta.

Reklama

Siostra Wasyla mówi, że jej brat najpierw pracował na Krymie i na Czechach, potem pojechał szukać pracy w Polsce. Na budowie, na której się zatrudnił, nie zapłacono mu pensji. Jeden z jego kolegów polecił mu więc zakład produkcji trumien. Nie powiedział jednak rodzinie, gdzie mieszkał i gdzie pracuje, nie podał też kontaktu do kolegów z pracy. Zarabiał na rodzinę i operację swojej ciężko chorej matki, pomagał też emerytowanemu ojcu. Nie chorował. Nie miał epilepsji. Mamy wszystkie jego dokumenty medyczne. W polskich mediach czytamy, że się trząsł i miał epilepsję. Chcemy bardzo przyjechać do Polski i przekazać wszystkie dokumenty - dodaje. Kobieta dziękuje też wszystkim, którzy zarówno w jej wiosce, jak i w sieci wpłacali pieniądze na pogrzeb i na dzieci mężczyzny.

Zapewnia też, że nie chce zemsty za śmierć brata. Chcemy prawdy, czy zmarł w pracy czy w lesie. Na tym nam zależy. Bóg będzie sędzią. Nie mam siły. Boli nas to, że Ukrainiec, ten z którym Wasyl mieszkał i pracował nie pomógł, nie poinformował polskiej policji. To jest dla nas bardzo bolesne - tłumaczy.

Reklama

Żona Wasyla mówi portalowi, że jest poruszona zachowaniem ludzi. Ta zbiórka pieniędzy jest dla mnie szokiem. My tych pieniędzy nie chcieliśmy, nie prosiliśmy o nic. To wyszło od obcych dla nas ludzi. Bardzo dziękuję, bez pomocy tych ludzi byłoby nam jeszcze trudniej. Tylko Wasyl nas utrzymywał. Pomoc płynie z najdalszych zakątków świata. Straszny żal czuję - mówi. Wolę podziękować jak potrafię wszystkim, którzy przeczytają moje słowa. Dziękuję Ukraińcom, Polakom…za pomoc.Za dobre słowa.Za wszystko co dobre.Nie zostawiliście nas samych. Naszych dzieci. Nie wiem jak rodzice Wasyla sobie z tym poradzą - dodaje.

archiwum prywatne

Redakcja portalu pisze w oświadczeniu, że nie da się "zapłacić" za wstyd, który został po tym, co się stało. "Jako, że nie starczyło odwagi Grażynie F., aby zadzwonić po pogotowie i zapłacić mandat, nie starczyło też odwagi osobom publicznym, aby powiedzieć >współczujemy, jest nam przykro<- wypada z naszej strony to zrobić" - czytamy w oświadczeniu.

Wasyl pracował w zakładzie produkcji trumien w Jastrzębsku Starym. Gdy zasłabł, jego szefowa - Grażyna F. - wywiozła go do lasu i zostawiła bez pomocy. Mężczyzna zmarł. Kobieta trafiła już na trzy miesiące do aresztu, a zarzuty usłyszał też Ukrainiec, który mieszkał razem z Wasylem i - jak twierdzi policja - utrudniał śledztwo.

Na trójkę osieroconych dzieci i rodziców Wasyla trwa zbiórka, którą zorganizował były konsul honorowy Ukrainy w Wielkopolsce, Wiktor Horowski. Zebrano już ponad 183 tys. złotych. Pieniądze cały czas można wpłacać.

NUMERY KONT ZBIÓREK

numer konta zbiórki Stowarzyszenie Społeczno-Kulturalne Polska Ukraina. Nr : 37 1090 1854 0000 0001 1451 2044 z dopiskiem 'Dla dzieci Wasyla'"

Na Ukrainie numer konta ojca Wasylф 5167491007551517 Сzorney Dmitrij Vasilevicz z dopiskiem "Dla dzieci Wasilija"