Prokuratura zbada sprawę. W tej chwili prokurator zażądał dokumentacji medycznej zarówno ze szpitala w Puszczykowie, jak i na ul. Szwajcarskiej w Poznaniu. Po zapoznaniu się z tą dokumentacją, po przeanalizowaniu sprawy – będzie podejmował dalsze działania i ewentualne dalsze decyzje – powiedział PAP w czwartek rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu prok. Łukasz Wawrzyniak.

Reklama

Podkreślił, że działania prokuratury mają związek z publikacją listu, który we wtorek pojawił się na lokalnym portalu epoznan.pl. W liście – jak wskazano od pracowników szpitala w Puszczykowie – opisano nieprawidłowości związane z przyjęciem pacjentki.

"Owa pacjentka przyjęta była do Szpitala w Puszczykowie w piątek dnia 06.03.2020 r., po tym jak nie przyjęto jej do Szpitala Zakaźnego w Poznaniu. Lekarz dyżurny tej placówki, w godzinach dopołudniowych, jedynie konsultował z nią telefonicznie, a w zasadzie przeprowadził wywiad, gdzie był poinformowany, że faktycznie nie przebywała ona poza granicami kraju, jednakże miała kontakt z osobą, która przyjechała z nart z Włoch” – napisano.

W ocenie personelu szpitala "powyższy przypadek został zbagatelizowany przez lekarza tym samym uważamy, że nie dopełnił obowiązków, ponieważ swoim zachowaniem naraził wiele osób na utratę życia i zdrowia”.

Dodano, że "podczas przyjmowania pacjentki do Szpitala w Puszczykowie występowały u niej pierwsze objawy wskazujące na możliwość zarażenia koronawirusem". "Mimo tego decyzją lekarzy dyżurnych SOR i oddziału internistycznego ulokowano ww. na sali wraz z innymi pacjentami. W czasie przyjmowania pacjentki przez SOR, ponownie nastąpiła konsultacja z Oddziałem Zakaźnym i ponownie odmówiono jej przyjęcia" - podkreślono w liście.

"Przez 3 dni pacjentka leżała na wyizolowanej sali, gdzie wykonywane były przez personel oddziału wewnętrznego wszystkie niezbędne czynności, ale bez jakiegokolwiek specjalistycznego zabezpieczenia! Nadmieniam, że w/w początkowo leżała na sali z innymi chorymi, gdzie wstęp miał również personel sprzątający i osoby odwiedzające innych chorych” – podkreślono.

Dodano również, że „totalną bzdurą jest to, co mówi rzecznik Szpitala w Puszczykowie, że po zgłoszeniu się pacjentki na SOR, niezwłocznie została ona przetransportowana na Oddział Zakaźny - przecież jest na to wszystko dokumentacja medyczna - ale medialnie trzeba sprzedać to co jest wygodne dla Szpitala (…) prawda jest taka, że tego typu szpitale nie są wyposażone w jakikolwiek sprzęt ochronny. Rzekome procedury dot. podejrzenia koronawirusa to tylko fikcja opisana na papierze, która nie ma żadnego zastosowania w praktyce”.

Pracownicy szpitala napisali ponadto, że „kuriozalną sprawą jest, że po wykonaniu 1 testu w sobotę w godzinach dopołudniowych, do godz. wieczornych dnia następnego czyli niedzieli, nie było możliwości uzyskania wyniku tegoż testu, ponieważ w weekend nieczynna jest pracownia mikrobiologiczna szpitala. Wówczas uzyskaliśmy innymi źródłami nieoficjalny i niepotwierdzony wynik pozytywny”.

Reklama

"Absurdalną sytuacją był fakt, że po tym, jak uzyskano niepotwierdzony wynik, do lekarza dyżurnego naszego oddziału zadzwoniła Pani Prezes Szpitala oświadczając, że skoro nie jest potwierdzony wirus, to mamy wracać do swoich zajęć, co pomimo sprzeciwu zostało uczynione” – podkreślono w liście.

W czwartek władze miasta Poznania poinformowały, że w poznańskim szpitalu zmarła 57-letnia kobieta zakażona koronawirusem; to pierwsza ofiara śmiertelna SARS-Cov-2 w Polsce.

57-latka była pierwszą osobą w Wielkopolsce, u której – w poniedziałek - potwierdzono zakażenie SARS-Cov-2. Kobieta przebywała na oddziale zakaźnym Wielospecjalistycznego Szpitala Miejskiego im. Józefa Strusia w Poznaniu. Od początku jej stan był ciężki; miała objawy zapalenia płuc o bardzo ciężkim przebiegu klinicznym, była podłączona do respiratora i utrzymywana w stanie śpiączki farmakologicznej.