Nikola wreszcie bezpieczna w ramionach ratownika medycznego Inne

Policjanci, którzy odbierali ją wyrodnym rodzicom, byli przerażeni widokiem maleństwa porzuconego pośród butelek po wódce. Para alkoholików z maleńkim dzieckiem wprowadziła się do kamienicy przy ulicy Ptasiej we Wrocławiu zaledwie kilka dni temu. 42-letni ojciec Nikoli i jej 29-letnia matka zamieszkali u znanego z awantur i alkoholowych libacji Kazimierza Z. Kiedy tylko przekroczyli próg kamienicy, zaczęły się kłopoty - pisze "Fakt".

"Nie było dnia, żebyśmy nie wzywali policji" - mówi jedna z lokatorek. Kobieta nie chce podawać nazwiska, bo po prostu boi się swoich sąsiadów. "Takie wyzwiska i krzyki dochodziły z tej meliny, że baliśmy się wychodzić na klatkę schodową" - opowiada. "Ona wyzywała go od alkoholików, a on ją od ćpunek! Czasem nawet szarpali się na klatce schodowej" - opowiada sąsiadka. Do kamienicy schodzili się menele z całej okolicy. Kiedy pijana matka przypominała sobie o dziecku, przychodziła do sąsiadów i prosiła o podgrzanie mleka. "Była tak pijana, że ledwo trzymała się na nogach - opowiada "Faktowi" sąsiadka. "Raz widziałam, jak ojciec niesie to niemowlę pod pachą. Traktował je jak worek ziemniaków, to było przerażające".

Sąsiadka zaczęła zastanawiać się, co całymi dniami dzieje się z tym maleństwem, skoro jego rodzice bez przerwy są pijani. Pewnego dnia kobieta wysłała męża do pijackiej meliny, by sprawdził, jak czuje się dziecko. Mężczyzna wrócił do domu zszokowany. Po podłodze walały się puste butelki po wódce, wszędzie pełno było niedopałków i brudnych naczyń. Stare jedzenie zaschło w brudnych talerzach. W całym mieszkaniu unosił się ohydny odór alkoholu i moczu. W tych potwornych, urągających ludzkiej godności warunkach wyrodni rodzice trzymali swoją córeczkę - oburza się "Fakt".

"Nie dbam o nich, bo są dorośli i sami sobie taki los zgotowali. Ale komu zawiniło to dziecko?" - mówi roztrzęsiona sąsiadka. "Wezwałam policję, bo nie mogłam już dłużej słuchać przeraźliwego płaczu tego dzieciątka".

Policja przyjechała na Ptasią wczoraj o ósmej rano. Funkcjonariusze nie mogli dobudzić rodziców po nocnej libacji. 7-miesięczna Nikola zanosiła się od płaczu, leżała na brudnym łóżku. Policjanci natychmiast wezwali karetkę pogotowia.

"Na pierwszy rzut oka było widać, że dziecko jest w ciężkim stanie" - mówi "Faktowi" Artur Staniszewski z biura prasowego dolnośląskiej policji. "Kilkumiesięczna dziewczynka trzęsła się z zimna. Była wychudzona i brudna. Jej 29-letnia matka miała 2 promile alkoholu we krwi, a 42-letni ojciec odmówił badania allkomatem" - dodaje policjant. Płaczące dziecko uspokoiło się dopiero wtedy, gdy wziął je na ręce ratownik medyczny. Otulona w ciepły kocyk w końcu poczuła się bezpiecznie. Dziewczynka trafiła do szpitala, w którym jest pod troskliwą opieką lekarzy i pielęgniarek. Kiedy jej rodzice wytrzeźwieją, usłyszą zarzuty. Ich sprawą zajmie się wrocławski sąd rodzinny.