Niemowlę miało na całym ciele sine ślady pobicia - opowiadali lekarze z pogotowia w Zgierzu. Policja podejrzewa, że 23-letni ojciec długo katował dziecko. Płacz malucha przeszkadzał mu i jego dwóm 18-letnim kompanom w piciu wódki.
Matki w tym czasie nie było w domu. Gdy wróciła w sobotę późnym wieczorem z pracy, zobaczyła pijanego ojca, który trzymał na rękach pobite, nieprzytomne dziecko. Chwyciła je i pobiegła na pogotowie. Niestety, na ratunek było już za późno.
Policja natychmiast zatrzymała uczestników libacji. Okazało się, że ojciec miał 1,5-promila alkoholu. Jego dwaj kompani również byli pijani.
Morderca niemowlęcia usłyszy teraz zarzut zabójstwa. Grozi za to dożywocie.