Matka dziecka twierdzi, że niemowlę zostało ranne, gdy nie było jej w domu, a chłopcem opiekował się ojciec. Ten zaś tłumaczy, że dziecko spadło z wersalki, gdy poszedł na chwilę do toalety. Prokuratura nie daje jednak wiary tym tłumaczeniom.

Śledczy twierdzą, że dziecko było katowane przez rodziców od dłuższego czasu i mają na to dowody. Według lekarzy, którzy przeprowadzili specjalistyczne badania, rany małego pacjenta nie mogły powstać w wyniku upadku z wersalki.

Reklama

Sześciomiesięczny chłopczyk w stanie krytycznym trafił do szczecińskiego szpitala z krwiakiem mózgu i pęknięciem czaszki. Jego rodzice i dziadkowie, mieszkający w jednym domu w Choszcznie, zostali zatrzymani przez policję.

Dziadkowie usłyszeli zarzuty nieudzielenia dziecku pomocy. Zdaniem prokuratury oboje przymykali na wszystko oko. Rodzicom chłopczyka grozi nawet dziesięć lat za kratkami.