Przewodniczący Zarządu Krajowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy skierował w poniedziałek do prezydenta Andrzeja Dudy pismo, w którym wskazał na brak jego aktywności w mijającej kadencji związanej z działaniami, które istotnie poprawiłyby stan publicznej ochrony zdrowia. Równocześnie prosił o spotkanie, by bezpośrednio przedstawić stanowisko OZZL.

Reklama

W liście tym zaznaczył, że publiczna ochrona zdrowia w Polsce jest "w tak samo złym stanie, jak 5 lat temu". Dodał, że dokonano co prawda "doraźnych działań idących w dobrym kierunku, to zasadnicze problemy pozostają nierozwiązane".

Jest to zwłaszcza wielki niedobór środków w stosunku do "koszyka" bezpłatnych świadczeń gwarantowanych, co powoduje kolejki do leczenia i diagnozowania. Chorzy płacą za to zdrowiem, a część z nich życiem. Rocznie kilkanaście tysięcy Polaków umiera tylko dlatego, że publiczna ochrona zdrowia jest niedofinansowana. Mimo tego rządzący nie potrafią znaleźć odpowiednich środków na ten cel, chociaż bez trudu znajdują je na inne, liczne i mniej ważne społecznie cele" - wynika z listu do prezydenta.

Przewodniczący ZK OZZL wskazał też, że problemem jest również brak pomysłu rządzących na spójny i racjonalny system, który zapewniłby chorym odpowiednią i niezawodną pomoc, a obecny jest w stanie kompletnego rozstroju.

Nie ma jednolitego finansowania publicznej ochrony zdrowia jako całości ani spójnego systemu finansowania podmiotów udzielających świadczeń refundowanych. Większość szpitali działa w stanie permanentnego deficytu i nie wie jak ma się zachować. Z jednej strony rządzący krytykują działanie szpitali "dla zysku" i postulują aby działały one "dla misji", z drugiej - wymagają od szpitali, aby oszczędzały pieniądze za wszelką ceną i nie zadłużały się – nie zważając na faktyczne potrzeby chorych. Szpitale zadłużone też traktowane są różnie: niektóre z nich są szczodrze dotowane przez państwo, inne skazywane na powolną likwidację. Nierozwiązanym problemem pozostają płace personelu medycznego. Podjęte przez rządzących nieśmiałe próby ich naprawy są dalece niewystarczające i raczej utrwalają biedę niż ją zwalczają. Nadal jedynym skutecznym sposobem poprawy wynagrodzeń poszczególnych zawodów medycznych są strajki, protesty i inne niepokoje społeczne" - wyliczył w liście.

Reklama

Równocześnie zauważył, że choć prezydent nie jest bezpośrednio odpowiedzialny za funkcjonowanie publicznej ochrony zdrowia, "jednak w sytuacji, gdy rząd – najwyraźniej – nie daje sobie rady z problemem, prezydent mógłby skutecznie interweniować, powołując na przykład zespół ekspertów, który zaproponowałby konkretne rozwiązania i przedstawił je w formie ustaw". Jego zdaniem jednak nie skorzystał z tej możliwości. Bukiel przypomniał też, że gdy ponad 5 lat temu brał udział w przedwyborczej konferencji odradzał likwidację NFZ i wprowadzenie tzw. budżetowej ochrony zdrowia. Był to jeden z elementów wyborczych PiS i prezydenta.

Dzisiaj po 5 latach NFZ nadal funkcjonuje, minister zdrowia i premier RP chwalą jego działanie, a partia rządząca nie chce już jego likwidacji. Może ten fakt przekona Pana, że warto posłuchać mojej opinii również tym razem - zaznaczył Bukiel.

Na zakończenie wyraził nadzieję, że prezydent spotka się lekarzami z OZZL. Prosimy o takie spotkanie, abyśmy mogli w bezpośredniej rozmowie przekonać pana do naszego stanowiska - wyjaśnił.