Z powodu epidemii koronawirusa marsz przeszedł przez miasto w 20 sektorach, wyznaczonych taśmami przez wolontariuszy, między którymi zachowane były odległości. Organizatorzy apelowali też do uczestników o zachowanie odstępu w trakcie marszu i zakładanie maseczek.
Pochód wyruszył po godz. 15 z placu Wolności, a następnie przeszedł ulicami: Zamkową, Kazimierza Wielkiego, św. Mikołaja i dotarł do Rynku. Stamtąd jego uczestnicy przeszli ulicą Oławską, Szewską, Kazimierza Wielkiego, ponownie Oławską, Traugutta, placem Wróblewskiego, do ulicy Mazowieckiej, gdzie marsz się zakończył.
Uczestnicy pochodu mieli ze sobą flagi tęczowe, parasole i balony oraz transparenty z hasłami: "Duma, nie uprzedzenie", "Ja się nigdzie nie wybieram", czy "Mniej złości, więcej miłości". Organizatorzy szacują, że w pochodzie wzięło udział kilka tysięcy osób.
Anna Kubiak ze Stowarzyszenia Kultura Równości, które odpowiada za organizację marszu, w swoim wystąpieniu podkreślała, że w 2020 r. religijni fundamentaliści na wrogów narodu wskazali osoby ze społeczności LGBT+. - Po piekle kobiet w Polsce na dobre rozpoczęło się piekło lesbijek, gejów, osób transpłciowych, interpłciowych, tożsamości niebinarnej i queer. Próbuje się wmówić opinii publicznej, że osoby LGBT+ nie są stąd, że bycie otwartą i szczęśliwą osobą nienormatywną jest krzywdzące dla narodu i sprzeczne z tradycją. Próbuje się kłamstwami na temat społeczności LGBT zohydzić ją, pozbawić godności, człowieczeństwa i przynależności – mówiła.
Polska jest naszym domem, domem naszych rodzin, które tworzymy z osobami, które kochamy. (…) Polska jest naszym domem, w którym chcemy żyć bezpiecznie. Polska jest naszym domem, do którego mamy prawo – dodał Piotr Buśko z Kultury Równości.
Tegoroczny Marsz Równości, podobnie jak w poprzednim roku, został objęty honorowym patronatem prezydenta Wrocławia.
Bartłomiej Ciążyński, doradca społeczny prezydenta ds. tolerancji i przeciwdziałania ksenofobii zwracając się do zgromadzonych powiedział, że Wrocław jest sojusznikiem osób LGBT, sojusznikiem walki o równe prawa, o godność i szacunek dla każdego. "Chciałbym dzisiaj zwrócić się do ludzi, którym dzisiejsza władza się nie podoba, ale jednocześnie twierdzą, że mówienie o równouprawnieniu osób LGBT jest radykalne, czy szkodliwe z punktu widzenia rywalizacji z obozem rządzącym. Otóż, chcę tym osobom powiedzieć, że nie ma nic radykalnego, w tym, że ludzie się kochają i chcą tę miłość zalegalizować. Nie ma nic radykalnego w walce o równe prawa, w tym, że geje osoby transpłciowe, biseksualne chcą się czuć bezpieczne, tak we Wrocławiu, jak i w Kraśniku" – podkreślał.
Radykalne jest bicie i szczucie, radykalna jest przemocowość, radykalna jest totalna wojna, którą rządzący wytoczyli społeczności LGBT – dodał Ciążyński.
W marszu wzięli też udział politycy, m.in. poseł Lewicy Krzysztof Śmiszek, współprzewodnicząca Zielonych Małgorzata Tracz, a także były prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz i Władysław Frasyniuk.
Uczestnicy marszu szli otoczeni kordonem policji. Wzdłuż trasy pochodu pojawiały się kilkuosobowe grupy kontrmanifestantów. Jedna z nich, która stanęła na skrzyżowaniu ulic Kazimierza Wielkiego i Gepperta miała ze sobą banery z hasłami "Prawdy nie zasłonisz kłamstwem" czy "Zakaz pedałowania".
Jak przekazał PAP nadkom. Kamil Rynkiewicz z biura prasowego dolnośląskiej policji, marsz przebiegł spokojnie i nie doszło do poważniejszych incydentów. Dodał, że zgromadzenie zabezpieczali policjanci z Dolnego Śląska, których wspierali funkcjonariusze z kilku innych województw.