W czasie marszu nie obyło się bez incydentów, towarzyszyło mu kilka kontrmanifestacji, doszło do zamieszek i interwencji policji. Funkcjonariusze ustalili ponad 140 osób, które w trakcie marszu popełniły różne przestępstwa i wykroczenia. Kilka spraw zakończyło się aktami oskarżenia.
W tej sprawie czterech mężczyzn w wieku od 23 do 54 lat odpowiada za to, że "działając umyślnie, publicznie i bez powodu, okazując przez to rażące lekceważenie porządku prawnego", wspólnie z innymi osobami wzięli udział w pobiciu uczestników marszu; chłopców w wieku 14 i 18 lat, którzy byli wtedy w miejscu zgromadzenia, wraz z innymi znajomymi.
Z całej czwórki do zarzutów przyznało się dwóch, z których jeden złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze, ale sąd go nie uwzględnił, biorąc pod uwagę zarówno treść tego wniosku, jak i fakt, że zarzuty powiązane są z działaniami innego z oskarżonych.
Trudno mi teraz dokładnie to wytłumaczyć, to był objaw głupoty, zagrały emocje, to był impuls, poniósł mnie tłum - takie odpowiedzi padały ze strony oskarżonych na pytania o ich udział w zgromadzeniach, których celem było przeciwstawianie się Marszowi Równości.
Nie popieram, aby środowisko LGBT mogło adoptować dzieci - mówił jeden z oskarżonych, który się przyznał. Zapewniał, że żałuje tego, co zrobił, mówił o przeprowadzonych mediacjach z pobitym chłopakiem, które zakończyły się m.in. wpłatą pieniędzy na cel społeczny.
Jeden z pokrzywdzonych, obecnie 19-latek mówił, że był z grupą znajomych na marszu "w celu zabawienia się". Zapewniał, że nikogo nie prowokował, nie wbiegał między protestujących (mówił o takim zachowaniu jeden z oskarżonych). - Nic nie zrobiłem tym panom - powiedział.
Zwracał uwagę na osobę w czerwonej kominiarce, która była bardzo agresywna słownie i fizycznie, do tego - poprzez kominiarkę na głowie - wzbudzała lęk. Przypomniał, że jeden z jego znajomych został bardzo mocno kopnięty i miał złamany obojczyk.
Ta sprawa przed białostockim sądem rejonowym zakończyła się kilka miesięcy temu. Sprawca został skazany na rok i osiem miesięcy więzienia bez zawieszenia. Obrońca złożył apelację, która czeka na rozpoznanie przez sąd drugiej instancji.