Jak podała asp. sztab. Agnieszka Kulawiecka z sieradzkiej komendy, do niebezpiecznej sytuacji doszło w czwartkowe popołudnie. Około godz. 14.30 do policjantów pracujących na miejscu zdarzenia drogowego na ul. Polnej w Sieradzu podszedł nastoletni chłopiec i poinformował, że na parapecie okna na czwartym piętrze pobliskiego bloku stoi małe dziecko, które wyrzuca przez nie różne drobiazgi.

Reklama

- Policjant sieradzkiej drogówki oraz technik kryminalistyki natychmiast pobiegli w kierunku wskazanego budynku. Zobaczyli, że na najwyższej kondygnacji bloku, na wewnętrznym parapecie otwartego okna stoi mały chłopczyk. Na chodniku pod blokiem leżało kilka wyrzuconych przez niego przedmiotów. Funkcjonariusze rozmawiali z dzieckiem, tłumacząc mu, aby zeszło z parapetu. Po chwili maluch przykucnął, złapał parapet i zwisał na nim od strony wnętrza mieszkania - opisała zdarzenie Kulawiecka.

Jeden z policjantów pozostał pod blokiem, aby asekurować ewentualny upadek dziecka. Natomiast drugi pobiegł na górę, by dostać się do mieszkania. Drzwi otworzyła mu roztrzęsiona kobieta. Obok niej stała dwójka jej małych dzieci. 30-latka oświadczyła, że na kilka minut wyszła do kuchni ze starszym dzieckiem, a 4-latek pozostał w pokoju. Chłopiec prawdopodobnie wspiął się na stojącą pod oknem szafkę, otworzył okno i wszedł na parapet.

- Dzięki czujności 11-latka wszystko skończyło się dobrze. Gratulujemy nastoletniemu bohaterowi niezwykłego rozsądku i dojrzałości - podkreśliła policjantka.