W kontekście wtorkowej debaty z udziałem premiera Mateusza Morawieckiego w Parlamencie Europejskim Kaleta zauważył, że szef polskiego rządu "ma rację, gdy mówi o szantażu". - Jesteśmy bezprawnie atakowani, nie ma mowy o rozmontowywaniu sądownictwa. Istotą zarzutów wobec Polski jest zmieniona procedura powoływania sędziów. Niemieccy czytelnicy mogą być zaskoczeni, że w Polsce to właśnie sędziowie nadal mają decydujący głos w tej procedurze, podczas gdy w waszym kraju, Niemczech, niektórzy sędziowie są wybierani wyłącznie przez polityków - podkreślił wiceszef resortu sprawiedliwości.

Reklama

Mówił też: - Przez lata byliśmy lojalni wobec Brukseli, nawet jeśli mieliśmy zastrzeżenia do niektórych kompetencji UE. Mogliśmy zablokować fundusz na rzecz odbudowy po pandemii, ale tego nie zrobiliśmy. Nagrodą jest to, że nie otrzymujemy żadnych pieniędzy z funduszu.

Minister podkreślił: - Polska jest zwolennikiem respektowania traktatów europejskich. Z tego właśnie powodu nie możemy zaakceptować, że Komisja nadmiernie rozszerza swój mandat. To samo odnosi się do TSUE. Polski Trybunał Konstytucyjny wydał stosowne orzeczenie.

"Dziwny zbieg okoliczności"

Reklama

Kaleta zwrócił uwagę, że w sporze o wyrok polskiego Trybunału Konstytucyjnego "UE stosuje podwójne standardy. Inne kraje formalnie postępują podobnie do nas, ale tylko nas besztają. Odpowiedzialność za rozwiązanie problemu nie spoczywa na nas, ale na przedstawicielach UE, którzy nas atakują. Są to głównie politycy niemieccy, pani (Ursula) von der Leyen, pan (Manfred) Weber i wielu innych".

- To dziwny zbieg okoliczności, że to właśnie Niemcy odgrywają tak decydującą rolę w tej operacji przeciwko Polsce - mówił wiceminister. - Nie mówię tego niemieckiemu dziennikarzowi, aby pana zirytować. Takie są fakty. Kiedy wiceprzewodnicząca Parlamentu, pani (Katarina) Barley, mówi o "głodującej Polsce", to jest to skandal.

Kaleta podkreślił, że "instytucje unijne i niektóre państwa traktują Polskę paternalistycznie, nasze argumenty nie są nawet wysłuchiwane. To również jest dowód na istnienie podwójnych standardów".

Reklama

- Niemieccy profesorowie prawa wystosowali pismo, w którym krytykują wszczęcie przez Komisję (Europejską) postępowania przeciwko Niemcom w związku z wyrokiem Federalnego Trybunału Konstytucyjnego z 2020 roku - przypomniał, zwracając uwagę, że "wyroki niemiecki i polski są podobne, odnoszą się do przekroczenia kompetencji przez TSUE w zakresie art. 19". Wyrok kładzie kres "przekraczaniu kompetencji przez TSUE w Niemczech. Dlaczego nie mielibyśmy mieć prawa robić tego samego?" - pytał Kaleta.

Na uwagę, że niemieccy politycy i sędziowie Federalnego Trybunału Konstytucyjnego odrzucają instrumentalne traktowanie ich w sporze o sądownictwo w Polsce, mówił: - Mogę się tylko z tego śmiać. Dlaczego takie porównanie miałoby być niedopuszczalne?

Niemcy zachowują się tak, "jakby wasza kultura prawna była więcej warta, zresztą nawet niektórzy niemieccy prawnicy mówią to prostym językiem". Ale "te czasy już minęły" - zauważył minister. Jego zdaniem Niemcy będą musieli "pogodzić się z tym, że ktoś taki jak Donald Tusk, który prowadzi politykę w ich interesie, nie ma już w Polsce nic do powiedzenia. Nie może być tak, że coś jest normalne w Niemczech, a skandaliczne w Polsce. W Polsce sędziowie są powoływani przez krajową radę sądownictwa, w której sędziowie stanowią większość, a nie przez polityków. System niemiecki jest niezwykle upolityczniony. Ale Polska jest pod pręgierzem".

Niemieccy sędziowie "nie mają też immunitetów i mogą być usuwani z urzędu przez Trybunał Konstytucyjny na wniosek Bundestagu. To byłoby nie do pomyślenia w Polsce" - podkreślił polski polityk.

Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowuje pozew przeciwko Niemcom

Ministerstwo Sprawiedliwości w Warszawie przygotowuje pozew przeciwko Niemcom do TSUE. Polskie ministerstwo wyraża wątpliwości co do praworządności w Niemczech w związku z wyborami sędziów do sądów federalnych. - Sędziowie w sądach federalnych są wybierani przez polityków - zwrócił uwagę Sebastian Kaleta. - Są to więc sądy upolitycznione. To jest hipokryzja. Niemcy mają nam za złe nasze słabości, a jednocześnie przymykają oko na niedociągnięcia wymiaru sprawiedliwości u siebie.

Kaleta podkreślił też, że w Polsce "decydujący głos w sprawie nominacji nadal mają sami sędziowie".

Wiceminister sprawiedliwości tłumaczył, że dzięki temu wnioskowi "chcemy zapewnić, że te same standardy mają zastosowanie do wszystkich. Jeśli niemieccy politycy oczekują wykonania wyroków TSUE, powinni najpierw sami je wykonać. Wtedy Niemcy powinni oddać samym sędziom prawo do powoływania nowych sędziów. To jest test".