Rodzice, którzy nie są nauczycielami, ani pracownikami oświaty, są oburzeni. Czy dodatkowe punkty za pochodzenie będą miały wpływ na to, czy ich dzieci dostaną się do wymarzonych liceów? Oczywiście. Właśnie dlatego są przyznawane dodatkowe punkty - w sytuacji, gdy liczba punktów u dwójki gimnazjalistów jest taka sama, a miejsce w szkole jest tylko jedno, dostanie się dziecko nauczyciela.
W I L.O. im gen. Józefa Bema w Ostrołęce informację o dodatkowych punktach za pochodzenie można znaleźć w statucie szkoły - informuje gazeta "Metro". Zasady naboru są takie, że jeśli dwoje uczniów uzyska taką samą liczbę punktów z testu i ocen na świadectwie, to pierwszeństwo będzie miał ten, który jest dzieckiem nauczyciela lub pracownika oświaty, jego rodzice są absolwentami tegoż liceum lub jego rodzeństwo uczy się tamże.
Dyrektor szkoły, Anna Koronka mówi dziennikowi "Metro", że takie zapisy są w statutach większości szkół. Chwilę później twierdzi, że podczas rekrutacji nie będzie brała pod uwagę pochodzenia gimnazjalistów, a zapisu o dodatkowych punktach za rodziców nauczycieli po prostu zapomniała usunąć ze statutu.
MEN uspokaja, że zapisy o dodatkowym punktowaniu za pochodzenie zostały wykreślone z Karty Nauczyciela już pięć lat temu. Jeżeli jednak nie zniknęły ze statutów szkół przez przeoczenie dyrektorów, to absolutnie nie mogą być brane pod uwagę przy rekrutacji. Jeżeli jednak którakolwiek ze szkół będzie dodawać punkty za rodzica nauczyciela, należy natychmiast zawiadomić kuratorium, bo to łamanie prawa.