Sylwia i Andrzej. 57 lat razem. Była jego muzą, pierwszą recenzentką, miłością jego życia. Śmierć Andrzeja podcięła jej skrzydła. Nie potrafiła podnieść się po tej stracie. Codziennie zasypiała, patrząc na jego fotografię. Odeszła wczoraj we śnie. Śpij spokojnie, Mamo - Mikołaj - taki wpis pojawił się na Facebooku Mikołaja Korzyńskiego.

Reklama

Sylwia Sokorska-Korzyńska i Andrzej Korzyński byli parą przez 57 lat. Poznali się na rybach w Grodnie koło Międzyzdrojów. To tam żona słynnego kompozytora spędzała wakacje ze swoim znanym ojcem, ministrem kultury i prezesem Radiokomitetu Włodzimierzem Sokorskim.

Miała wielu adoratorów. Może ująłem ją tym, że na imprezach grałem na fortepianie ragtime’y, nawet kolędy na nie przerabiałem - mówił Andrzej Korzyński.

Owocem ich związku jest syn Mikołaj, który także zajął się komponowaniem.

Ich dom, choć niewielki, tętnił życiem. Był miejscem spotkań towarzyskich i zawodowych, powstawania słynnych przebojów, prób wokalnych z dzieciakami do "Akademii Pana Kleksa".Często, zamiast pójść spać, czatowałem na schodach, podsłuchując fantastycznych rozmów i niekończących się żartów. W centralnym miejscu stał fortepian, do którego tata często siadał w trakcie takich spotkań. Był znakomitym pianistą, świetnie grał boogie-woogie, czasem ze mną na cztery ręce - wspominał syn Korzyńskich.

Andrzej Korzyński zmarł 18 kwietnia 2022 roku. Stworzył m.in. muzykę do filmów Andrzeja Wajdy - "Człowiek z marmuru", "Człowiek z żelaza". Współpracował z Andrzejem Żuławskim. To on stworzył Franka Kimono, w którego wokalnie wcielał się Piotr Fronczewski. Korzyński był także autorem muzyki do takich filmów jak "Akademia Pana Kleksa", czy "Pierścień i róża".