Reporterskie małżeństwo zginęło we śnie, w piątek nad ranem, gdy w kamienicy, w której mieszkali wraz z dwuletnim synem, wybuchł gaz. Życie straciło również ich dziecko. Poruszony tą tragedią prezydent Bronisław Komorowski zdecydował, że przychyli się do wniosku Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji i przyzna dziennikarzom Złote Krzyże Zasługi. Odznaczenie to przewidziano dla osób, które wyróżniły się w pracy dla kraju i społeczeństwa, wykraczając swoimi działaniami poza zakres swoich normalnych obowiązków. Tyle teorii. W praktyce decyzja prezydenta nie wszystkim się spodobała.

Reklama

Kuba Wątły, dziennikarz "Superstacji" poddał w wątpliwość słuszność uhonorowania w ten sposób małżeństwa tragicznie zmarłych dziennikarzy. Przypomniał w swoim programie, że kilka lat temu w czasie pełnienia swoich dziennikarskich obowiązków zginął Waldemar Milewicz, korespondent wojenny TVP, zastrzelony w Iraku. Wtedy nikt nie pomyślał, by uhonorować go odznaczeniem państwowym.

Ale wystarczy, że w okresie kampanii wyborczej przeciętnemu reporterowi jednej ze stacji telewizyjnej i jego mało znanej małżonce na głowy zawaliła się kamienica. To już dało bardzo dużo, przynajmniej dla Krajowej Rady, bo to na jej wniosek Pan Prezydent Rzeczpospolitej wraz z całym majestatem państwa postanowił odznaczyć Złotym Krzyżem Zasługi wspomnianego przynajmniej z setki innych reporterów w naszym kraju i jego małżonkę - komentował Wątły na antenie "Superstacji".

Dodam tylko, co jest wielką tragedią dla bliskich im ludzi, że w tej tragedii zginęło także dziecko. Spodziewałem się, że stopień bezmyślności i bezczelności osób publicznych w naszym kraju skłoni ich także do przyznania Złotego Krzyża Zasługi temu dziecku - ironizował dziennikarz.

Rany boskie, gdzie ja żyję?! - oburzył się we wpisie na Facebooku reżyser i publicysta Andrzej Saramonowicz. - To jakaś paranoja. Ci nieszczęśnicy nie zginęli w tej - jak słusznie podkreśla sama Kancelaria Prezydenta - katastrofie budowlanej jako dziennikarze podczas pełnienia obowiązków służbowych, tylko jako śpiący lokatorzy. Jeśli za to Polska daje Złote Krzyże Zasługi, to srebrne powinni dostać ci, którzy zostali w tej katastrofie ranni, a brązowe - mieszkańcy okolicznych domów, którym pękły szyby w oknach - dodawał.

Podobnego zdania był Rafał Ziemkiewicz. Publicysta i komentator dał wyraz na Twitterze.

Jestem wstrząśnięty tragedią jak wszyscy, ale to robienie sobie z niej lansu i pudelkizacja najwyższych odznaczeń państwowych - oburzył się.

Reklama

Jeśli złoty Krzyż Zasługi należy się za przypadkową tragiczną śmierć, to czym odznaczymy na przykład takiego kaprala z Ottawy (gdyby uchowaj Boże u nas)? - napisał Ziemkiewicz, odwołując się do zamachu terrorystycznego w Kanadzie i prowokując innych internautów do komentowania.

Proszę wybaczyć sarkazm, ale kabotynizm ma w Polsce niekończący się festiwal. Mam wrażenie, że działania Kancelarii Prezydenta to jakieś żałosne podlizywanie się cechowi dziennikarskiemu - ocenił decyzję prezydenta Andrzej Saramonowicz. - A dziecko, które z rodzicami zginęło, odznaczenia nie dostanie? A dlaczego? - podsumował retorycznie reżyser.