Według generała Bogusława Packa, dostarczenie tego typu okrętów Federacji Rosyjskiej byłoby bardzo niebezpieczne. Doradca wicepremiera Tomasza Siemoniaka przypomina, że to okręty, które mogą zabrać na pokład kilkuset żołnierzy. Oprócz tego to lądowisko dla śmigłowców oraz miejsce, gdzie mogą być transportowane czołgi czy wozy bojowe.
USA i Wielka Brytania od dłuższego czasu zabiegają, żeby Francja tych okrętów nie przekazywała Rosji - dodaje wojskowy.
Doradca ministra obrony przyznał, że po części rozumie "ociąganie się" Francuzów w tej sprawie. Zawarty jeszcze w 2011 roku kontrakt opiewa bowiem na niebagatelną kwotę miliarda dwustu milionów euro.
Jednak - jak podkreśla generał Pacek - w sytuacji, gdy Rosja zajęła Krym i cały czas jest w konflikcie z Ukrainą, trudno zgodzić się na "dozbrajanie" rosyjskiej armii. Dodaje, że Moskwa już nie ukrywa, iż traktuje NATO jak wroga.
To jest test, test dla Francji, dla sojuszników - uważa generał Pacek. Jego zdaniem jeśli traktujemy poważnie Sojusz Północnoatlantycki i dbanie o bezpieczeństwo wszystkich jego członków, to nie może być zgody na dostarczenie tego typu uzbrojenia potencjalnemu przeciwnikowi.
Pierwotnie pierwszy z okrętów Mistral miał być dostarczony do Rosji we wrześniu. Francuski minister obrony informował jednak na początku października, że nie zostało to zrealizowane, ponieważ Rosja nie spełniła wtedy dwóch warunków, jakie postawił prezydent Francois Hollande - zawarcia rozejmu na Ukrainie i politycznego rozwiązania kryzysu.
Wtedy też ogłoszono, że dostarczenie okrętów desantowych rosyjskiemu partnerowi zostaje zawieszone do listopada. Z kolei władze w Moskwie cały czas informowały, że oczekują na pierwszy z okrętów zgodnie z wcześniejszym planem, czyli jutro.