"Super Express" wskazuje m.in. na Romana Koseckiego i Artura Dębskiego. Ten pierwszy, choć ma willę wartą 6 mln zł w oddalonym o 18 kilometrów Konstancinie, to w tej kadencji na mieszkania w stolicy pobrał około 24 tys. zł. Drugi - mieszkał w położonym 22 kilometry od Sejmu Piasecznie, a z tego tytułu dostał około 83 tys. zł.
- Przez pół roku nie korzystałem z tej możliwości. Kilka razy wracałem o 3 w nocy do domu, a na 9 musiałem być z powrotem w pracy. To nie jest funkcjonowanie. Raz się wkurzyłem, bo nie było miejsca dla mnie w hotelu poselskim. Bywa tak, że rano jest komisja, a potem kolejna o godz. 19 i poseł nie ma się gdzie podziać - mówi także Zenon Durka; ma dom 26 km od Sejmu; mieszka w Legionowie.
Kancelaria Sejmu nie widzi w tym niczego złego, pisze "Super Express". I cytuje wypowiedź urzędników, z której wynika, że "z dofinansowania mogą korzystać tylko ci posłowie, którzy nie są zameldowani w Warszawie i nie posiadają tytułu prawnego do lokalu mieszkalnego lub jego części ani nie władają takim lokalem lub jego częścią w m.st. Warszawie".