Nominacje generalskie

Prezydent Andrzej Duda nie blokuje nominacji generalskich; nie podjął jednak jeszcze decyzji, kiedy i jakie nominacje będą wręczone - powiedział rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński. Dodał, że 11 listopada nie jest jedyną datą, kiedy można dokonywać nominacji.

Reklama

Łapiński przywołał też słowa szefa BBN Pawła Solocha, który - według niego - mówił, że "najpierw potrzebne jest zakończenie prac nad wdrożeniem nowego systemu kierowania i dowodzenia armią, najpierw zmiany strukturalne, a później zmiany personalne".

Rzecznik prezydenta ocenił, że pomiędzy BBN a MON w większości spraw jest pełne porozumienie, natomiast - jak przyznał - rozbieżności dotyczą "pewnych struktur w systemie dowodzenia armią".

Reklama

Pytany, czy Andrzej Duda domaga się dymisji Antoniego Macierewicza, Łapiński stwierdził, że nie wie nic na ten temat.

Podkomisja smoleńska

Szef MON był też pytany o raport podkomisji smoleńskiej.

Badania podkomisji smoleńskiej są tak zaawansowane, że można powiedzieć z dużą dozą prawdopodobieństwa, iż raport, który zostanie sporządzony na wiosnę przyszłego roku wskaże przyczynę katastrofy - podkreślił minister.

Mamy materiał dowodowy, który przedstawimy opinii publicznej, ale oczywiście trzeba się liczyć z tym, że pozostaną pewne znaki zapytania. Chociaż odpowiedzialność polityczna nie jest trudna do ustalenia, to nie mam jasności, czy uda się wskazać wszystkich sprawców - dodał szef MON.

Reklama

Minister przyznał, że wątpliwości, jeśli chodzi i sprawę smoleńską są "uprawnione i pożądane, bo pozwalają nam uniknąć różnych zasadzek". - Rzecz w tym, żeby formułując te wątpliwości nie ułatwiać tego gigantycznego ataku, którego celem jest zdeprecjonowanie samego procesu dochodzenia do prawdy - zaznaczył.

(...)Donald Tusk oddał to śledztwo Rosjanom ze względów politycznych. Po prostu tak sobie wyobraża stosunki polsko-rosyjskie. Podobnie czyni to część polityków lewicy i tzw. liberałów. Otóż takie stanowisko uwłacza nam jako narodowi i sprowadza nas do pozycji rosyjskiej kolonii. Nigdy nie będzie na to naszej zgody - zapowiedział minister.

Odnosząc się do informacji o eksplozji, podkreślił, że zamyka ona pewien łańcuch dowodowy. - Przez lata podkreślano, że wybuch powinien znaleźć jakieś odzwierciedlenie w rejestratorach. Ci, którzy tak mówili niewiele wiedzieli o wyposażeniu TU-154 i mieli na myśli rejestratory dźwięku. Tymczasem dźwięk nie jest jedynym rejestratorem eksplozji. Skrzynki parametrów lotu odnotowują np. temperaturę na zewnątrz samolotu - zauważył.

I właśnie ten czujnik wskazał gwałtowny skok temperatury sekundę przed serią awarii, które niszczyły samolot jeszcze w powietrzu. Obecnie eksperci badają, czy jakieś inne, niż wybuch czynniki mogły wygenerować wskazujące na eksplozję zachowanie rejestratora. Myślę, że prawdę poznamy do końca roku. Ale jeśli to będzie jednak styczeń, to proszę nie czynić z tego zarzutu - dodał szef MON.

Aneks do raportu z likwidacji WSI

Macierewicz był też pytany o aneks do raportu z likwidacji WSI, którego nie chce ujawnić prezydent. - Żyjemy podobno w państwie prawa. Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego nie pozwala w całości publikować aneksu. Media natomiast koncentrują uwagę społeczeństwa na komentarzach polityków, abstrahując od rzeczywistości prawnej. Tworzycie państwo fikcyjne pole konfliktu - zaznaczył.

"Jest tu za to inny problem - prezydent Andrzej Duda powinien przekazać ten aneks jako materiał dowodowy do szefa SKW. Trudno zrozumieć dlaczego pan prezydent utrudnia działania służbom. Istotą problemu jest więc nie brak publikacji, ale to, że aneks znajduje się nie tam gdzie być powinien" - powiedział Macierewicz. (

Rosja

Macierewicz pytany w wywiadzie dla tygodnia "Do Rzeczy", przed kim mamy szansę w tej chwili się obronić odparł: - Jest oczywiste, że gdyby w tej chwili Federacja Rosyjska zdecydowała się użyć całego swojego potencjału (co na szczęście nie jest możliwe), bez wsparcia sojuszników znaleźlibyśmy się w sytuacji nie lepszej niż w 1939 roku - powiedział Macierewicz.

Dlatego współdziałanie z wojskami sojuszniczymi, ich obecność w granicach Polski pozostaną niezbędnym warunkiem naszego bezpieczeństwa dopóty, dopóki nie uda się zmodernizować armii i zwiększyć jej liczebności do zakładanych 200 tys. I wówczas trzeba sobie zdawać sprawę, że mówimy jedynie o wojnie konwencjonalnej - dodał minister.

Jak zaznaczył część wojsk rosyjskich pozostała na Białorusi (po ćwiczeniach Zapad 2017), "ale nie mamy pewności czy to kwestia przedłużenia procesu wycofywania się na wschód, czy może przygotowań do pozostania na stałe".

Na pytanie czy to oznacza, że czeka nas inwazja odpowiada: - Chodzi o demonstrację siły. Gdyby nie USA i NATO, Polska znalazłaby się pod niesłychaną presją, której zapewne słabszy rząd by nie wytrzymał. A tak Rosjanie mogą - co najwyżej - grozić, ale nie są w stanie nam zagrozić. Boją się reakcji naszych sojuszników.

NATO w przyśpieszonym tempie przeprowadza reformę systemu dowodzenia. Warto też pamiętać, że w kierownictwie NATO toczyła się debata, czy batalionowe grupy na flance wschodniej mają być w gotowości bojowej, czy jedynie ćwiczebnej. Przekonaliśmy sojuszników i dzisiaj pełnią one służbę w stanie gotowości do natychmiastowej obrony naszych granic - podkreślił szef MON.

Ukraina

Szef resortu obrony wskazuje także, jak istotna kwestią jest wspieranie Ukrainy. - Niepodległa Ukraina to całkowita zmiana naszej, a także rosyjskiej sytuacji geopolitycznej. Europa i Polska nie miały takiej szansy od 1920 r. - zauważył minister.

Jak dodał, o ile Polska jest bezpieczna, o tyle Ukraina może czuć się zagrożona rosyjskimi działaniami wojskowymi. Jednocześnie podkreślił, że imprezy sportowe nie są w stanie powstrzymać agresywnej polityki Federacji Rosyjskiej. - Pamiętajcie, że inwazja na Gruzję miała miejsce w trakcie olimpiady w Pekinie, więc impreza sportowa tutaj niewiele zmienia. Nawet jeśli jest organizowana w Rosji... - przypomniał minister.

Książka Tomasza Piątka

Szef MON był także pytany o książkę Tomasza Piątka "Macierewicz i jego tajemnice, czy nie lepiej byłoby sprostować ustalenia tej książki. - Ta książka nie zawiera żadnych sensownie powiązanych faktów - oświadczył. - Jej jasno sformułowanym przez autora celem jest atak na ministra obrony, który rozbudowuje wojsko polskie, a zwłaszcza tworzy WOT. Książka pana Piątka jest środkiem do celu, którym jest uniemożliwienie działań na rzecz bezpieczeństwa państwa - ocenił Macierewicz.