Jak powiedział Parulski, 25 marca wydano postanowienie odnośnie zawiadomienia dowódcy Sił Powietrznych gen. Lecha Majewskiego, złożonego pod koniec lutego.

Zawiadomienie dotyczyło lądowania samolotu Jak-40 w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 r. przed katastrofą Tu-154M. Samolotem tym przywieziono do Rosji dziennikarzy, którzy mieli obsługiwać wizytę prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu.

Reklama

Zawiadomienie, jak powiedział Parulski, dotyczy "sprowadzania bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu powietrznym". Piloci Jaka-40 mieli wylądować poniżej minimalnych warunków pogodowych i przy braku zgody kontroli naziemnej. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie.

Już w chwili lądowania Jaka-40 warunki na lotnisku były bardzo trudne. Według komisji Dowództwa Sił Powietrznych, która badała incydent lotniczy z udziałem samolotu, Jak-40 wylądował przy podstawie chmur 60 m i widzialności poniżej kilometra. Warunki minimalne dla lotniska w Smoleńsku do widzialność 1000 m i podstawa chmur - 100 m. Według opublikowanych przez MAK stenogramów rozmów kontrolerzy ze Smoleńska nie widzieli samolotu i zamierzali go skierować na drugi krąg.

Reklama