Parlament Europejski wpisuje się w ogólnounijny trend i zaczyna oszczędzać. Jest tylko jeden problem: w pakiecie propozycji, nad którymi pracuje PE cięcia przerzucone są przede wszystkim na nowe, uboższe kraje Unii.
Grupa robocza ds. przepisów wykonawczych statusu europosła zaproponowała, aby asystenci deputowanych mogli zarabiać maksymalnie dwie średnie pensje kraju, z którego pochodzą. To oznaczałoby ogromne różnice w uposażeniach. W Polsce średnia krajowa wynosi 3,6 tysiąca złotych brutto, ale w Niemczech odpowiednik 6,5 tysiąca złotych, we Francji 7,1 tysiąca zł a w Wielkiej Brytanii 8,6 tysiąca złotych. Jeszcze niższe niż w naszym kraju są średnie uposażenia w krajach bałtyckich, Rumunii, Bułgarii i na Węgrzech.
Asystenci wszystkich europosłów pracują w tych samych warunkach w Brukseli i Strasburgu. Muszą płacić takie same stawki za transport, hotele czy wyżywienie – mówi DGP posłanka do PE Lidia Geringer de Oedenberg, która jako przewodnicząca Kolegium Kwestorów PE brała udział w obradach grupy roboczej. Jej sprzeciw został jednak przegłosowany.
Innym potencjalnie dyskryminującym pomysłem, który pojawił się w grupie roboczej, jest ograniczenie do tysiąca kilometrów zwrotu kosztów paliwa za dojazd własnym samochodem do jednej z siedzib PE (Bruksela lub Strasburg). Taki pomysł oznacza, że za ostatnie 400 km dojazdu do mojego miasta – Bielska-Białej – musiałabym płacić sama – mówi DGP deputowana PE Małgorzata Handzlik.
Reklama
W skład grupy roboczej wchodzą członkowie prezydium Parlamentu Europejskiego. Zdaniem Lidii Geringer de Oedenberg, propozycja ograniczenia uposażeń asystentów i cięć zwrotu za benzynę to część szerszej tendencji do szukania oszczędności kosztem nowych krajów członkowskich. Na razie łączny budżet na zatrudnienia ekspertów (13 tys. euro miesięcznie) pozostanie na niezmienionym poziomie. Ale zapewne następnym etapem będzie jego ograniczenie poprzez określenie górnego pułapu liczby ekspertów – mówi Oedenberg.
Reklama
Fundusze na zatrudnienie asystentów są wypłacane z centralnego budżetu Parlamentu Europejskiego. A to oznacza, że polski podatnik będzie finansował jednocześnie wyższe uposażenie dla asystentów niemieckich czy francuskich, a niższe – polskich. W grupie roboczej przedstawiciele nowych krajów członkowskich stanowią mniejszość i nie mogą zablokować decyzji, które są podejmowane kolegialne.
Inaczej jest z inną strategiczną reformą, która pozwoliłaby na niepomiernie większe oszczędności: utrzymanie siedziby Parlamentu Europejskiego w trzech różnych miejscach. Dziś sesje plenarne odbywają się w Strasburgu, sesje robocze w Brukseli, a sekretariat znajduje się w Luksemburgu. Przepisy w tej sprawie, wynik kompromisu jeszcze z lat 60. XX wieku, zostały jednak zapisane w traktacie o UE, a ich zmiana wymagałaby jednomyślnej zgody wszystkich przywódców Unii. Francja kategorycznie odrzuca taką możliwość.