Widać to szczególnie w porównaniu z innymi państwami byłej Jugosławii. BiH wraz z Macedonią zawsze były jej najbiedniejszymi republikami, jednak dystans dzielący ją od pozostałych zwiększa się coraz bardziej. Głównym problemem gospodarczym państwa jest bezrobocie. Według różnych danych wynosi ono od 27,5 do 44 proc., przy czym wśród młodzieży przekracza 55 proc., co jest jednym z najgorszych wyników w Europie. Na dodatek ci, którzy pracują, zarabiają niewiele – średnia miesięczna pensja to 420 euro.

Reklama

W czasach Jugosławii BiH miała dobrze rozwinięty przemysł ciężki, w tym zbrojeniowy. Zakłady zostały jednak zniszczone podczas wojny albo w niejasnych okolicznościach sprywatyzowane, po czym często – jak w przypadku tych z Tuzli – zamknięte. Raport przygotowany na zlecenie Komisji Europejskiej w 2011 r. już wtedy prognozował możliwość wybuchu niepokojów społecznych na tle ekonomicznym. Pomimo to rok temu, z powodu problemów z korupcją, Bruksela zamroziła fundusze dla Bośni. Korupcji sprzyja skomplikowany ustrój państwa, które jest podzielone na dwie części – muzułmańsko-chorwacką oraz serbską – a te z kolei na mniejsze jednostki, co powoduje, że polityka jest prowadzona głównie w obrębie własnych grup etnicznych.

Dlatego stworzenie stabilnego rządu centralnego jest wyjątkowo trudne. Brak stabilności powoduje zaś, że Bośnię omija zachodni biznes. W zeszłym roku wartość inwestycji zagranicznych wyniosła zaledwie 252 mln euro. Trwające protesty powodują, że tę liczbę trudno będzie zwiększyć. Tym bardziej że Zachód wciąż nie ma pomysłu, jak pomóc w stabilizacji sytuacji w BiH. Wczoraj nad strategią wobec Bośni zastanawiali się szefowie dyplomacji państw UE. Najbardziej zaniepokojona jest granicząca z nią Chorwacja.

– Zagrzeb popiera europejskie aspiracje BiH, ale pewnych problemów nie może rozwiązać. Trudno, by to politycy w Brukseli decydowali, kto rządzi Bośnią, i dymisjonowali jej rząd – powiedziała DGP szefowa chorwackiego MSZ Vesna Pusić. Formalnie na czele państwa stoi trzyosobowe prezydium, nadzorowane przez przedstawiciela ONZ. – Widać wyraźnie, że ten model władzy nie sprawdził się – przyznał w rozmowie z DGP minister Radosław Sikorski. Najlepszym rozwiązaniem byłyby wcześniejsze wybory, ale takiej decyzji UE nie może podjąć sama. Dlatego pojawił się pomysł okrągłego stołu z udziałem szefowej unijnej dyplomacji Catherine Ashton.

Reklama