Uwaga! Windykacja. Informujemy, że od 16 stycznia 2012 r. sprawą odzyskiwania wierzytelności zajmuje się firma windykacyjna – taki napis zamieściła na swojej stronie internetowej filia poznańskiej biblioteki pedagogicznej w Szamotułach. Jak przyznają jej pracownicy, decyzja o zastosowania takiego środka zapadła po tym, jak okazało się, że liczba niezwróconych książek rośnie w oszałamiającym tempie, a zwykłe monity nie są w stanie zdyscyplinować czytelników.
Tak jest w większości placówek: najpierw telefon z prośbą o zwrot, potem jeden, drugi list ponaglający. I nic. Ludzie zmieniają adresy lub po prostu nie chce się im pofatygować do biblioteki. Niektórzy zwyczajnie też kłamią. Jak opowiada Danuta Jankowska, dyrektor biblioteki na warszawskim Targówku, zdarzyło się, że ktoś się zarzekał, że nie otrzymał żadnego upomnienia, po czym bibliotekarze znaleźli owo "nieistniejące" upomnienie w środku zwróconej książki.
Dyrektorzy bibliotek, którzy stracili cierpliwość do nieuczciwych czytelników, postanowili sięgnąć po skuteczniejsze metody. Już 115 bibliotek w całej Polsce korzysta z usług firm windykacyjnych. Ich przedstawiciele zgodnie przyznają, że chodzi nie tyle o pieniądze, ile o same książki. Chętnie więc idą na rękę i obniżają kary, byleby tylko dany tytuł znalazł się z powrotem w księgozbiorze. To często książki, których od dawna nie ma na rynku, więc trudno je kupić – tłumaczy Ewa Raczyńska z Biblioteki na Koszykowej w Warszawie. Ich placówka korzystała już z pomocy dwóch firm windykacyjnych. Ostatecznie zdecydowali się na kancelarię prawną. Dzięki temu kiedy zajdzie taka potrzeba, dochodzą zwrotu książek na drodze sądowej. Zdarza się też, że należności ściąga komornik.
Danuta Jankowska z placówki na Targówku po raz pierwszy skorzystała z usług firmy windykacyjnej w 2008 r. Udało się wtedy odzyskać książki, z którymi czytelnicy zalegali nawet siedem lat – wspomina. I przyznaje, że profesjonalne pisma od indykatora były nie tylko skuteczne, ale zadziałały wychowawczo – liczba zaległości zaczęła maleć. Ponieważ teraz znowu rośnie, po raz kolejny podjęła współpracę z odzyskiwaczami długów. Na 300 tys. książek, które biblioteka ma w swoich zbiorach, obecnie przetrzymywanych zbyt długo jest ponad 5 tys., a kwota zaległości wynosi w sumie 415 tys. zł.
Reklama
Z pomocy firm windykacyjnych korzystają także biblioteki w Dębicy oraz Rzeszowie. Niektórzy czytelnicy uważają, że kiedy coś jest za darmo, to w ogóle nie trzeba tego oddawać. Nam zaś zaczęło brakować książek, ludzie czekali w kolejkach po niektóre tytuły – tłumaczy Barbara Chmura, dyrektor wojewódzkiej i miejskiej biblioteki publicznej w Rzeszowie. Przyznaje, że dzięki firmie windykacyjnej czytelnicy są teraz bardziej zdyscyplinowani.
Bogusław Pająk z firmy windykacyjnej SAF potwierdza, że zainteresowanie bibliotek taką formą odzyskiwania książek rośnie z roku na rok. Dlatego SAF rozszerzyła swoją działalność na całą Polskę. Przez cztery lata udało im się odzyskać 8 mln zł oraz 300 tys. książek dla bibliotek. Najwyższa kwota, jaką był dłużny jeden z czytelników, wynosiła 13,6 tys. zł. Nie oddawał kilkunastu książek przez kilkanaście lat – opowiada Pająk.