"Ta katastrofa jeden do jednego przypomina katastrofę w Mirosławcu - pogoda, podejście nie w osi pasa, decyzja o lądowaniu mimo braku wyposażenia lotniska w urządzenia do precyzyjnego lądowania" - powiedział PAP Hypki. "Mówiło się wtedy, że tyle zajmujących wysokie stanowiska osób nie powinni podróżować jednym samolotem; wydaje się, że nikt nie wyciągnął wniosków co do szkolenia i procedur" - dodał.
Zdaniem Hypkiego "mając taki skład na pokładzie - pomijając to, że należało go rozdzielić na kilka samolotów - pilot otrzymawszy informacje o złych warunkach w Smoleńsku powinien był zawrócić do Warszawy, chyba, żeby Mińsk był przygotowany na przewiezienie delegacji". Powołując się na doniesienia z kręgu osób badających przyczyny tragedii, Hypki powiedział, że wskazują one, iż "prezydencki samolot krążył nad lotniskiem, oceniając możliwości wylądowania, co jest niespotykane w lotnictwie cywilnym".
Według Hypkiego "ten samolot nie miał się prawa rozbić w ten sposób". Sekretarz KRL zwrócił uwagę, że katastrofa prezydenckiego Tu-154M to drugi wypadek polskiego rządowego statku powietrznego w ciągu ostatnich kilku lat - w grudniu 2003 pod Warszawą rozbił się śmigłowiec Mi-8 przewożący premiera Leszka Millera. Wtedy nikt nie zginął. Hypki ocenił, że "Polska jest jednym z niewielu krajów na świecie, a niemal wyjątkiem w świecie cywilizowanym, w którym dochodzi do wypadków lotniczych z udziałem najwyższych rangą przedstawicieli władz.
Ostatni podobny przypadek miał miejsce w 1994 w Rwandzie, kiedy w katastrofie lotniczej zginęli prezydenci Rwandy i Burundi, jednak ich samolot został zestrzelony przez bojówki opozycji. W styczniu 2008, podchodząc do lądowania w Mirosławcu, rozbił się wojskowy samolot transportowy CASA C-295M, przewożący wielu wysokich rangą dowódców Sił Powietrznych. Pilot podchodził wtedy ponownie do lądowania w trudnych warunkach atmosferycznych na lotnisku, które nie miało sprawnych urządzeń systemu do lądowania według przyrządów.
Samolot Tu-154, wiozący prezydenta Lecha Kaczyńskiego na uroczystości katyńskie, rozbił się w sobotę podczas próby lądowania na lotnisku pod Smoleńskiem. Zginęli wszyscy, którzy znajdowali się na pokładzie - łącznie ponad 90 osób - prezydent, jego małżonka, przedstawiciele parlamentu i najwyższe dowództwo wojska.